Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2009

Cypr

Byłam na wakacjach. Mam dużo przemyśleń, ale jestem zbyt zmordowana, żeby teraz pisać. Idę spać, chociaż jest dopiero w pół do dwudziestej. Napiszę tylko, co odkryłam w zakresie "wiedzy ogólnej o świecie". No więc, Cypr to jest i wyspa i kraj, tzw. Republika Cypryjska. Nie jest to Grecja, ani Turcja, no chociaż trochę tak. I ta Republika Cypryjska jest członkiem Unii Europejskiej!!! No więc dokładnie to jest tak: Cypr jest starym graczem na mapie świata. Według mitologii urodziło się tam paru bogów. Natomiast człekokształtni prowadzą tam aktywność już od 11 tysięcy lat, kiedy to zaczęli sobie cośtam zbierać wśród kamienistych wzgórz cypryjskich. Potem wciskamy fast forward, przelatujemy rozmaite okupacje rzymskie, weneckie, tureckie, arabskie i brytyjskie i zatrzymujemy się dopiero w 1960 roku. Wtedy wyspa przestaje być kolonią brytyjską i powstaje Republika Cypryjska. Znów FF i lądujemy w roku 1974. Grecy dokonują na Cyprze zamachu stanu, a Turcy inwazji zbrojnej. Kotłuje si...

Wte i wewte

No to teraz nie wiem, czy jestem szczęśliwa czy nie. Jadę we wtorek na wakacje, to jakby powinno kończyć dylemat. Ale. Dziecko jest chore, niby w zasadzie nie rzyga, bo co to jest jedna poduszka do prania, ale gila ma do pępka i nie może spać z powodu kaszlu. Z tegoż to powodu, w robocie mam zaległości po pachy. Ale co tam. Poza tym, 3 z 8 weków cukiniowych się rozwekowały powodując zapaszek ten tego. Muszę się spakować w 3 walizki + wózek nie przekraczając 34 kg. Masakra! Dobrze że moja nadwaga się w to nie wlicza. Zjadłam wczoraj 4 ciastka i tylko całonocne cyckowanie może złagodzić cokolwiek efekt tuczący tej orgii. Marzę o czekoladzie. To podobno oznacza, że jestem nieszczęśliwa. Ale nie skaczmy tak szybko do konkluzji. To te 17 kg na osobę doprowadzają mnie do stanu depresyjno-zawałowego. No i jeszcze, bo dawno nie pisałam, muszę uzupełnić info o kilku historiach z tego tygodnia. Pierwsza ma swój początek parę tygodni temu. Pojechałam składać wniosek o paszport dla Dziecka. Przeb...

Coś innego

Dla odmiany jestem dziś bardzo szczęśliwa i zadowolona z życia. Nie używałam pralki od 22 godzin! Dziecko zdrowe, słodko sobie śpi z pełnym brzuszkiem. Sądząc z ilości obsiusianych dziś ubrań swoich i moich, problem odwodnienia nie występuje. W pracy byłam na momencik, a potem rozkoszowałam się pięknym wrześniowym słońcem, nagrzane ogrody pachną cudnie, jakoś tak egzotycznie, dzięki czemu rozmarzyłam się o wakacjach i właśnie sobie oglądam hotele egipskie. W ciuchu upolowałam fajne rzeczy na wyjazd dla Dziecka. W domku mam wysprzątane a podłoga błyszczy od pasty. Czego chcieć więcej? What's more there to pray for? No może koronkowej bielizny i pierścionka z zielonym oczkiem, ale to za moment.

Rota

Przerabiam pierwszego rotawirusa. Daję radę, ale akcja była ostra. Wczoraj od 19 Dziecko haftowało mlekiem, wodą, rumiankiem i czym się tylko dało. Haftowało ze szczególnym upodobaniem na poduszki. Więc upraliśmy w pięciu turach wszystkie poduszki z wyjątkiem jednej samotnej ocalałej. Ale wszystko jeszcze przed nią. Upraliśmy również wszystkie moje piżamy, no bo ja przyjmowałam wszystko niejako na klatę. O 4 nad ranem kiedy zawiodły wszystkie metody uśpienia Dziecka, a ja po raz kolejny bezskutecznie upychałam je w wózek, Dziecko wzięło sprawy w swoje rączki. Wylazło z wózka, wyjęło z niego kołderkę i Anioła, ułożyło sobie legowisko na podłodze, a następnie ładnie na nim zasnęło. Było mi trochę smutno, że jak taka psina śpi na podłodze, ale ze względu na traumę usypiania go, po prostu przykryłam go kocykiem i walnęłam się na wyrko. Dziś Dziecko jest do mnie przylepione super glue. Dzięki Bogu, przyszła pani od sprzątania, moja odrobina luksusu więc nie musiałam zajmować się chałupą. Ka...

Domowe sporty ekstremalne

* rzyganie na odległość * zmiana pościeli na czas * zjazd slalomem ze schodów * goście o 8.00 * wizyta w izbie przyjęć o północy * skręcanie mebelków z Ikei * szukanie Trójki na radyjku analogowym I to wszystko w jeden weekend. Jak dobrze że jest już poniedziałek i spaliśmy do 7.30. Aha, w międzyczasie zakończył się remont i M oficjalnie został wyproszony ze stołu jadalnego. Witajcie kwiatuszki, dzbanuszki i serweteczki!

I jeszcze dwa obrazki z dzisiaj

Makro organizuje Targi Gastro. Nie słyszałam mniej apetycznej nazwy. Kojarzy mi się tylko i wyłącznie z chorobami przewodu pokarmowego. Kogo oni tam zatrudniają w marketingu?? Idiotów? a nie to Media Markt. Na przejściu stoi kobitka i czeka na zielone. Stojąc maluje sobie paznokcie! No nie, to ja uważam siebie za taką sprytną, bo nakładam odżywkę na skórki w korkach. A tu proszę. Steczkowska jadąc samochodem maluje paznokcie. Na każdym skrzyżowaniu jeden. A ta tutaj nawet nie musi siadać.

Obrazki z podróży

W taksówce. Dziecko w dobrych rękach kochającego ojca. Myślę o nich z czułością. Przede mną business trip, jestem busy & important. Ale minę mam nietęgą. Skąd u licha taki korek bladym świtem? Cholera! Zapomniałam że już po wakacjach. Lotnisko. Coffee Heaven. Piję latte z soją. Kolejny lot dopiero za 2 h. Mam robotę ze sobą więc się nie nudzę i nie trwonię służbowego czasu. Przy stoliku obok polski muzyk łamaną angielszczyzną tłumaczy Chince jak piecze się chleb. Jak jest zakwas po angielsku? On też nie wie. Naprzeciwko ksiądz w cywilu czyta Biblię przy porannym ekspresso. Samochód. Wrocław jest rozkopany. Podobno od 20 lat. Co oni tam robią w tych rowach? szukają skarbó? Może do Euro skończą. Jazda przez miasto trwa 1,5 h. Temperatura moich uczuć do Wrocławia spada. Gadamy o weselach. Temperatura moich uczuć do M rośnie. Przez okno widać piękne stare budynki. To był Breslau. Tych nowych staram się nie dostrzegać. Za miastem rozległe pola chłopów-przedsiębiorców. Widziałam kilka wi...

Takie tam

Życie domowe wróciło do normalnego rytmu. Przyjeżdżam z roboty i krzątam się po mieszkaniu. Wczoraj dodatkowo wyprodukowałam 5 litrów przetworu z surowca występującego pod tradycyjną nazwą cukinia bądź kabaczek. Ostatecznie kwestia różnic pomiędzy cukinią a kabaczkiem nie została rozstrzygnięta. Jedyne źródło które zajęło zdecydowany głos w tej sprawie to Ciocia Zosia, a z nią wiadomo jak jest. No więc M przeszukał mieszkanie pod kątem ww. surowca i odnalazł 5 sztuk, które dzielnie obraliśmy, posiekaliśmy na rewolucyjnej tarce Pro V (as seen on TV!!!) a następnie poddaliśmy obróbce w wysokiej temperaturze. Gdy tylko gotowy produkt znalazł się w słoikach, pod stertą ściereczek odnaleziono kolejne 3 cukinie..... czy ja się nigdy od nich nie uwolnię? Z tego spracowania się w kuchni postanowiłam zafundować sobie relaks i obejrzeć film. Tak dawno nie wylegiwałam się na kanapie, że zapomniałam jak to się robi i M musiał mi udzielić wskazówek oraz zademonstrować :) Było fajnie, ale dziś jeste...

City girl again

Obraz
Ależ mi się nie chcę, ale czuję, że muszę zrobić bilans pięciu tygodni życia wiejskiego..... No więc: = wstawałam o pół h później = chodziłam o 2 h wcześniej spać = gotowałam z raz na tydzień = odkurzyłam tylko raz = pralkę obsłużyłam może z 5 razy = wózek wpakowałam do samochodu 2 razy = zjadłam 10 cukinii = przytyłam 5 kg = z M widziałam się 3 razy = do roboty jechałam krócej ale za to mniej chętnie Natomiast odkąd wróciłam, ugotowałam 2 gary żarcia, zrobiłam 5 prań, 1 odkurzanie, 3 wsadzania wózka do bagażnika, wchłonęłam 1 cukinię i schudłam 1 kg. M widziałam 30 razy. M jak Misiek, żeby nie było. Co po za tym? Zakupiłam książkę o usypianiu dzieci z nadzieją, że Dziecko zacznie spać samo i odczepi się od cyca od pierwszego rzutu okiem na okładkę. Tymczasem teza książki jest taka: chcesz żeby dziecko ładnie przesypiało noc? to śpij z nim i dawaj mu cyca ile wlezie. Tyle to ja wiedziałam bez wydawania 30 złotych. No i jeszcze, wczoraj miał być ostatni dzień w którym dzielę z M stół (a...