czwartek, 20 października 2011

O słowie na "D"

Dużo się dziś wydarzyło. Byłam w nowym carfurze, piłam dobre wino, Dziecko latało na miotle, a potem samo zasnęło w swoim "dorosłym" łóżku, M nastawił u nas gościnnie zmywarkę, dokonałam przełomu w pracy na taśmie i może nawet się wyrobię z robotą.
Ale największe wrażenie zrobił na mnie ten oto obrazek co się pojawił na fejsie:

Zaraz, zaraz, heloł. Depresja to jest dla matek co straciły dzieci, dla ludzi borykających się ze śmiertelną chorobą, dla młodzieży chowanej w patologicznych rodzinach, dla tych co przeżyli katastrofy i traumy, co stracili pracę tuż przed wejściem w wiek emerytalny, no ewentualnie dla tych ze złamanym sercem. Raczej nie wydaje mi się stosowne, aby depresję powodowały takie sprawy jak: założenie rodziny, związanie się z jednym partnerem, wzięcie kredytu, podpisanie umowy o pracę na czas nieokreślony, rosnąca cena paliwa, zgubienie korkociągu, nawet jeśli wydarzą się wszystkie naraz. Choć ofkors psycholog każdemu da prawo do depresji, w końcu z tego żyje. Jakby tak ludzie masowo przestali cierpieć na depresję, to terapeuci by zaczęli....
Jakoś mnie to wkurza, że gdzie się nie obejrzę, to depresja. Bo jesień, bo nie grzeją, bo nie mogę zajść w ciążę, bo zaszłam w ciążę, bo nie mam z kim zajść w ciążę, bo syf na brodzie, bo okna brudne, bo marzenia mi się nie spełniły, bo nie mam marzeń, bo przytyłam.
A może by tak od innej strony:
ZANIM OGŁOSISZ ŻE MASZ DEPRESJĘ I ZACZNIESZ PSUĆ NASTRÓJ LUDZIOM DOOKOŁA, TO POMYŚL, MOŻE JESTEŚ NIEWDZIĘCZNYM i NIECZUŁYM DUPKIEM, KTÓRY NIE POTRAFI DOCENIĆ DOBRA, PIĘKNA I MIŁOŚCI, KTÓRE MU SIĘ TRAFIŁY. (w mojej głowie mówię to po angielsku i brzmi to dużo lepiej!)
Może jestem nieczuła, może jestem nawet zimną suką, ale namiłybóg, co się stało z ludźmi, że tak łatwo przestają brać za siebie odpowiedzialność ?

wtorek, 18 października 2011

O wojnie i zupie

Jesteśmy z Dzieckiem na L4.
Mam bałagan w kuchni po śniadaniu. Bałagan w telewizyjnym po remoncie. Bałagan w sypialni po porannej bitwie na poduszki.
Mam milionpińset rzeczy pracowych do zrobienia w międzyczasie.
Mam do ugotowania pińć litra zupy. Bo jak wczoraj ugotowałam trzy, to dla mnie zabrakło. (i tu pytanie socjo-gastronomiczne, czy jak nagotujecie gar zupy, którą rodzina wymiecie w ciągu dnia nie zostawiając Wam ani kropelki, to robicie się wściekłe, że nikt o was nie myśli? a może raczej rozpiera Was duma, że wymiatacie w kuchni i bez żalu posilacie się chlebem z masłem? bo ja mam uczucia ambiwalentne)
Więc pomyślałam, że popiszę na blogu, skoro i tak zawalę wszystko inne z powodu niedoczasu.

Dziecko do mnie:
- Jesteś potworem! Zabrałaś mi życia! Wsadzę cię do mocnej pułapki! Pokroję cię na kawałki. Wepchnę cię do głębokiego portalu i zamknę!
A teraz idę poskakać, bo mi się życia kończą.
Tak wygląda bitwa na poduszki w dobie gier wideo.