poniedziałek, 27 maja 2013
Dzień, który poszedł nie tak
niedziela, 26 maja 2013
Trampolina
Oddycham, jakoś to będzie. Kota sobie przysposobię i kaktusy ustawię na oknie. Dziecku się ksywę zmieni na jakąś dorosłą.
Martwienie się niewiele da, więc oddycham i się nacieszam.
Poszliśmy do zoo. Wiecie, że w naszej wsi jest zoo? Z wielbłądami i małpami. Tygrysa nie ma, ale jest trampolina do 160 kg. To ja się z Dzieckiem mieszczę w limicie.
Skaczemy sobie wysoko, a Dziecko woła:
- Jak ja robię moje sztuki, a ty skaczesz, to moje sztuki stają się jeszcze superowsze, taka jesteś ciężka.
Może, ale mieszczę się w limicie.
Skaczę i robię swoje sztuki, a Dziecka sztuki superowsze... a ja całkiem nie ciężka.
Czytamy sobie piktogramowy regulamin trampoliny.
- Przekreślony but oznacza, że nie wolno w jednym bucie. Trzeba w dwóch. Albo bez ... - objaśnia Dziecko.
- Grubym nie wolno - Dziecko czyta kolejny punkt.
- To nie gruby, to pani w ciąży...
- Dobrze że ja nie mam żadnych ciąży - Dziecko oddycha z ulgą, a po chwili się reflektuje - a czy przypadkiem nie mówi się ciężarów?
Leżymy na trampolinie i czekamy, aż zacznie padać albo aż ktoś nas przegoni w końcu.
W dzień matki czuję się nadal bardziej dzieckiem niż matką.
wtorek, 21 maja 2013
Mniej wina, więcej przecinków
Powinnam zacząć stosować przecinki.
Kiedy piszę, to wydaje mi się, że spłycam. Oswajam myśl ironią i humorem, kryję jej prawdziwą intensywność za grą słów. Nie mniej jednak, spotkanie ze mną samą z nieodległych w końcu 3-4 lat temu, było spotkaniem z osobą bardzo smutną i szamoczącą się i wołającą o pomoc.
Powinnam pić mniej.
Sądziłam, że wybielam M. Nie opisuję wszystkich chwil porzucenia i samotności, tylko te ekstremalne. Jednocześnie wplatam go w posty, by oddać sprawiedliwość, bo przecież czasami był. Czytając, dotarło do mnie, że dopiero teraz go wybielam. Zostawiłam za sobą wszystkie ... hmm... większość negatywnych uczuć, skupiłam się na tym, co ja mogę zrobić i zmienić, i odpuściłam. Pewnie nie do końca, ale w dużej mierze tak. Z perspektywy widzę jednak, że miałam prawo czuć, co czułam.
Powinnam odpuścić z tym sprzątaniem.
Nie jestem gotowa odpowiedzieć dzisiaj, jakie braki rekompensują mi czyste podłogi. Dla porządku dodam, że dużo większą satysfakcję mam z podłóg samodzielnie wypastowanych, niż będących dziełem rąk wynajętych. Nie wynajmuję.
Powinnam być z siebie dumna.
Czytając, zobaczyłam jak długą drogę przeszłam od przywiązania do standardów narzucanych przez społeczeństwo i Kościół do ... własnych standardów. A wciąż mam wrażenie, że dopiero zaczynam się rozkręcać.
Aha i przydałby się nowy obrazek do nagłówka ...
niedziela, 19 maja 2013
Siostra
Bardzo nie lubię się taplać w tym właśnie błotku i świadomie rezygnuję... wybrałam, że będę się starać o relację z niektórymi tylko, z tymi, których ceniłabym i zapraszała do swojego życia nawet pomimo więzów krwi. Służy mi to.
Nadal rozmawiam z moją siostrą, ba nawet ją do siebie zapraszam, a czasem to w ogóle się z nią wywlekę na cały dzień i całą noc na miasto, wypiję morze wina, objem egzotycznych potraw, zakupię kompulsywnie coś niepotrzebnego, zwiedzę kluby, wyznam wielką tajemnicę, doradzę we wstydliwej sprawie, obśmieję się, przytulę i wymoczę nogi we wspólnej miednicy. A teraz kawę jej zrobię. Jak przyjaciółce jakiejś, normalnie.
czwartek, 16 maja 2013
Chwaliłam się, że mam porządek w sercu?
Chwaliłam się, że mam wypastowane podłogi?
Wspominałam coś, że wypoczęta jestem, choć noce zarywam?
A że wszystkie żarówki w łazience wymienione i to fachowo?
I że w ostrym świetle siedmiu ... źródeł światła wcale nie mam zmarszczek, no chyba że się uśmiecham?
I znowu sukienki zakładam? tańczę przy Coltranie i piję drogie wina?
Ogólnie jakoś dobrze. Ale ciii, bo kruche to dobrze....
Czy jak Wam dobrze, to też zaczynacie się bać, że zaraz przestanie?
poniedziałek, 13 maja 2013
Prawda was wyzwoli
A ponieważ na wiosnę co nieco mi odbija, to zaczęłam mówić prawdę.
Najpierw powiedziałam ją sobie. Wtedy jeszcze się jej bardzo bałam, więc powiedziałam tylko w duchu.
Potem przyjaciółce. Przyjaciółka na to "no co ty, zawsze wiedziałam, że tak. Wszyscy to widzieli."
Potem powiedziałam jemu. Nadal się bałam, bo głos mi drżał, ale wiedziałam, że coby się nie stało, to przeżyję. On na to się cofną. Ale parę dni potem się przysuną, a potem to już w ogóle przytulił i wlazł na mnie. Pożyłam prawdą i też na niego wlazłam.
Potem kolejnej przyjaciółce. Co się trochę zdziwiła, ale po trzecim winie skwitowała "zawsze taka byłaś".
Potem jeszcze kolejnej, a potem to już całemu pokojowi przyjaznych kobiet. I jeszcze drugiemu.
W końcu matce nawet powiedziałam. I też dobrze. Niejako jej wszystko jedno, którędy idę, byle do celu. Swojego. Mówię prawdę, żyję prawdą, lekko mi.
Jutro też komuś powiem....
sobota, 11 maja 2013
Łańcuszek tylko dla blogerów
Wydaje mi się, że jakiś czas temu ktoś mnie już zapraszał do tej zabawy. Bardzo przepraszam DolceVitę, ale nie pamiętałam kto i kiedy, ani jakim kanałem, ponieważ mi to zupełnie umknęło. Teraz robiąc swoje nominacje, odkryłam że nominowałyśmy się nawzajem. Namieszałam...
No to do dzieła.
Po pierwsze zasady (trzeba mieć, żeby mieć co łamać)
Nominację otrzymuje blogger od innego bloggera. Nagrody zazwyczaj otrzymują blogi o małej ilości obserwujących (do 200), co pozwala na ich dalsze promowanie. Blogger odpowiada na 11 pytań otrzymanych od osoby nominującej. Następnie ma za zadanie nominować 11 osób i podać nowe pytania.
Po drugie primo moje odpowiedzi na pytania Kajzarów. Uwaga, będą zaskakujące :)
- Kim jesteś?
- Od kiedy piszesz bloga? Czy coś Cię skłoniło do tego, czy tak po prostu wyszło, sam / sama nie wiesz kiedy?
- Lubisz czytać? Co czytasz? Książki, artykuły, dowcipy, gazetkę z Tesco?
- Chodzą mi po głowie pytania dot. szkoły i edukacji, więc i je podam: co myślisz, o studiach wyższych? Czy są w życiu potrzebne, jeśli tak, do czego, jeśli nie, dlaczego.
- Pamiętasz jakieś ciekawe lekcje w szkole? Opisz najciekawszą, w której brałeś udział.
- Czy wiesz co to jest nauczanie domowe i dlaczego (na jakich zasadach) można dziecka nie puszczać do szkoły?
- Prawie każdy ma świra na jakimś punkcie. Ty jakiego karmisz?
- Czego lubisz słuchać?
- Co to jest polityka?
- Kto w Twoim świecie jest najważniejszy?
- Lubisz rosół? Ja uwielbiam
1. Podróż marzeń?
Indie
2. Wakacje życia?
Niekończące się w Hiszpanii. Ew. miesiąc na Barbados.
3. Smaki, które kojarzą mi się z dzieciństwem?
Chleb ze smalcem i czereśnie
4. Książka, do której wracam?
Fuck It czyli jak osiągnąć spokój ducha.
5. Film/ serial, który oglądam w kółko a i tak mi się nie nudzi?;)
Nie ma takiego.
6. Nie lubię w ludziach...
Sknerstwa, cwaniactwa, kłamania, wścibstwa, plotkarstwa, zazdrości, marudzenia, narzekania, bałaganiarstwa, fałszywej skromności, fałszywego czegokolwiek, lizusostwa i wielu innych cech.
7. Co wywołuje u mnie uśmiech?
Sarkazm i łaskotki :)
8. Kiecka czy spodnie?? ;)
Kiecka!
9. Trampki czy obcasy?? ;)
Trampki
10. Kawa czy herbata?? ;)
Kawa
11. Kotlet z kurczaka czy cukini??? :)
Cukini
Efekt kozy
Jako że znowu wiodę żywot bezdzietnego singla, co jest po prostu przezajebiste, szczególnie że w perspektywie mam powrót Dziecka na łono rodziny jakoś w tym miesiącu, oczywiście jak to ja, powzięłam postanowienie by używać życia i się wyszaleć. No ewentualnie jakiś film zobaczyć.
W związku z tym założyłam bardzo krótką letnią bawełnianą sukienkę w kwiaty i wyszorowałam na kolanach podłogi (tą w kuchni to nawet szczotką ryżową), a następnie je wypastowałam, gdyż nic absolutnie tak nie poprawia singlowi humoru jak lśniący parkiet.
Dnia następnego umyłam balkon trzy razy oraz zasadziłam szesnaście kwiatów doniczkowych w kompozycji “na dziko”.
Zmieniłam lakier na paznokciach stóp dwa razy.
Byłam w kinie.
Byłam na winie.
Miałam gości dwa razy.
Ugotowałam zupy dyniowej 10 litrów.
Przebiegłam 6 km.
Ćwiczyłam pilates.
Zdrowo się odżywiałam i chodziłam na spacery.
Przeczytałam pół książki po hiszpańsku (jest tak durna, że omajgad, ale skończę skoro po hiszpańsku. Może nawet poświęcę jej całą notkę?)
Przeczytałam 6 rozdziałów innej książki, która pewnie zmieni moje życie (skończę, i to już nie mogę się doczekać kiedy. Może nawet poświęcę jej całą notkę i resztę życia?)
Filmu nie obejrzałam.
wtorek, 7 maja 2013
Wolne
Majówka. Zaczęła się od mega wkurwu. To dość żałosne, że prawie zawsze mam wkurw z tego samego powodu, a więc, gówno prawda, że człowiek uczy się na błędach, a przynajmniej nie ja. Kretyńsko powtarzam nieudany eksperyment i dziwię się za każdym razem, że nie wyszedł. To tyle w sprawie M.
Ogólnie majówka się udała. Pojechałam na Mazury. Jacht okazał się motorowy, no ale przecież nie będę narzekać, bo był klimatyzowanie-ogrzewany i wyposażony w białą skórę oraz tak ryczący silnik, że aż żeglarze klęli po marynarsku. Dziecko się spisało, jako jedyne z wycieczki zaliczyło kąpiel w jeziorze, nie do końca w sposób zaplanowany. Dziecko twierdzi, że w ubraniu nie było tak zimno. Ognisk nie paliliśmy, mieliśmy wszak grilla elektrycznego, poza tym blask ognia odbija się od ekranu i meczu tak dobrze nie widać.
W drugiej części majówki sobie odreagowałam w innej części naszego pięknego kraju, dotknęłam trawy bosą stopą, dekolt bez filtra spiekłam na słońcu, spociłam się pod pachą, przesiąkłam dymem z ogniska i uprawiałam drzemki popołudniowe.
W ogóle to czemu długie weekendy są takie krótkie?