środa, 12 lutego 2014

Ja tu rządzę

Miałam przestać pisać bloga. Bo tak.
Ale dostałam nową winietkę i jak tu nie pisać, jak taka ładna?

No to napiszę, że niedawno zrobiłam sobie bardzo mądry test psychologiczny ułożony przez chińskiego naukowca, z którego wynikło że jestem :

Zarządca - Utrzymuje wszystko w ładzie i porządku.

Jesteś realistą i praktykiem. Jesteś także twardy i stanowczy. Zaczynasz działać, jak tylko podejmiesz decyzję. Jesteś dobry we wdrażaniu projektów oraz mobilizacji wszelkich sił i osób do ukończenia działań. Chcesz osiągać swoje cele w najbardziej efektywny sposób. Dobrze sobie radzisz ze wszystkimi szczegółami. Masz swoje jasno sprecyzowane standardy i trzymasz się ich, mając nadzieję, że inni również je osiągną. Niezachwianie trzymasz się swojego planu.

Znane osoby o typie ESTJ: Saddam Hussein, dyktator Iraku

Saddam mnie rozwalił. Czy ja nie mogę być Zarządcą jak Margaret Thatcher? Albo jak Juliusz Cezar? Ostatnie zdanie, zupełnie nietrafione. Poza tym sama prawda, tylko prawda, ale nie cała prawda. A dla mnie nie cała prawda, to półprawda, to przemilczenie, zatajenie, czyli nieprawda.

Prawdziwy jest kawałek o kończeniu zadań. Jestem osobą z listą zadań, a jak coś jest na liście, to wcześniej lub później to zrobię. Nie po kolei, nie na czas, ale zrobię. Dziś odhaczyłam z listy zadanie z listopada. Było wielkie jak góra i w ogóle nie miałam narzędzi do wykonania, kiedy zapisywałam je na liście. Trochę to trwało, ale satysfakcję mam olbrzymią. Jakbym rzeczywiście była jak Saddam, to teraz poszłabym świętować do mojej złotej wanny z najmłodszą żoną i najstarszą butelką wina, ale że nie jestem, więc przystępuję do zrobienia nowej listy i idę odkurzyć.

wtorek, 11 lutego 2014

Horror nad kanapką

Odprowadzam Dziecko do przedszkola. Jest już po śniadaniu, cała grupa w sali, z wyjątkiem jednej dziewczynki i jednej pani, których głosy wyraźnie słychać z jadalni. Pani zmusza dziewczynkę groźbami i szantażem do zjedzenia kanapki. Ostrym głosem mówi, że nie wyjdą z jadalni, dopóki mała nie skończy. Skoro wzięła kanapkę, to musi ją zjeść. Dziewczynka mówi, że już nie chce. Na to pani, że jeśli tak, to za karę odprowadzi ją do młodszej grupy na resztę dnia!!!
Nie jestem z tych co się wtrącają. Prawdę mówiąc już miałam wyjść i przeklinać babsko w duchu przez resztę dnia, ale coś mnie zatrzymało. Pomyślałam sobie, że ja się trochę boję tej "pani", a co dopiero taka mała czteroletnia dziewczynka, która sądząc z godziny, przynajmniej od 40 minut siedzi nad tą nieszczęsną kanapką.
Zachowałam się odważnie i po odprowadzeniu Młodego do jego sali weszłam do jadalni i się spytałam, o co chodzi i czy dobrze słyszę, że za nie zjedzenie śniadania jest kara. Pani się zmieszała i zaczęła tłumaczyć, że mama każe jej jeść, że ona jest strasznie niegrzeczna i takie tam bzdury.
Powiedziałam jej, że to co zobaczyłam jest nieakceptowalne, oburzające i zupełnie nie zgodne z tym, co do tej pory sądziłam o tym przedszkolu. Nie wiem, czy poprawiłam czy jednak pogorszyłam losy tej małej... Jestem zadowolona z siebie, że tam weszłam, bo chyba bym nie mogła sobie w oczy spojrzeć.
Trudno uwierzyć, że takie rzeczy nadal mają miejsce ... ręce opadają. Teraz się zastanawiam, czy iść z tym do dyrektorki.
Chociaż nie jestem zwolennikiem sześciolatków w szkołach, to jednak się cieszę na czekającą nas zmianę i liczę, że nauczycielki/nauczyciele w szkole są trochę bardziej dojrzałe niż te durne siksy z naszego przedszkola.