Posty

A my na wczasach

Mój kochany pamiętniczku, to miał być taki piękny dzień. Słońce skrzy się na ośnieżonych stoczach, narciarze szusuja, praktycznie nie mam gorączki, gardło boli tylko nad ranem, nos odtyka się przy dziesiątym smarknięciu.... cudze dzieci w zasadzie mnie nie wkurzają. Jak jestem wyspana to nie. Tymczasem własna krew z krwi i ciało z ciała odwala numer w postaci "Dzisiaj nie ma spania". Nie wiem jak dla niego, ale dla mnie to 2,5 h wyjęte z dnia i życiorysu. No nie ma spania i już. Jest wycie i histeria. [Dzień dobry, mam dwa latka, dwa i pół, sięgam głową do szczęki mamy, jak leży i walę z całej siły. Jak mam lepszy nastój, to kręcę mamie loka, aż do wyrwania. Fajnie jak włos tak wystrzeliwuje ze swojej cebulki z dżwięcznym "ping". Wołam wtedy radośnie "ba-bam".] Dobrze odżywione Dziecko, sztuk jeden, nie bite, zamienię na inne w równie dobrym stanie, tyle że umiejące samodzielnie zaparkować tyłem w łóżku. Za 2-3 lata mogę się odmienić. Dzięki Najwyższemu z...

Jingle bells

Obraz
A co tam, zaczynam święta. Spakowałam nas w 17 walizek i 3 reklamówki. M nie włączył się, jakby się kto pytał. Dwa razy przypaliłam ten sam garnek. Jeszcze se odkurzę i jestem gotowa. A, nie jeszcze muszę pograć na konsoli. Phi. I jeszcze spakować zabawki w koszyczek. Phi No to Wesołych i Niech Nowy Rok będzie Si.

Snoopy snoop

Jadę sobie dziś i trochę się nad sobą użalam. Z tego powodu, że okropnie chce mi się siusiu i jak to jest możliwe, że ledwo co łyknęłam tą latte z sojowym, a już chce mi się siusiu. Ale oczywiście rozejrzenie się wokół, jak zwykle, pomaga. Inni mają gorzej. Jeden facet na przykład, musi dostarczyć gdzieś zlew i skrzynkę z narzędziami autobusem. Na razie stoi na przystanku i marznie. Pod pachą ma zlew dwukomorowy. Drugą ręką pisze smsa. A inny, biedaczek-palacz, musi jechać z otwartym oknem w samochodzie i jeszcze rękę do nadgarstka trzyma na dworze. To z dbałości o zdrowie - nie chce się tego dymu tak przesadnie nawdychać. Albo tamta pani w czarnym leksusie ze skórzaną tapicerką. Taki ma makijaż nieskazitelny. I bordowe paznokcie. Ale ze wskazującego jej odprysło trochę. To musi być dla niej niezły stres. Więc co ja tu z moim pęcherzem wyskakuję. W sumie powinnam się cieszyć, że już się napiłam kawy, a jeszcze mam. Poza tym to M obiecał wykorzystać swoje chody w internecie i sprawić, a...

Skrzypi co ma skrzypiec

Czyli śnieg, deski w podłodze i drzwi u sąsiadów. A my sobie siedzimy w cieplutkim domeczku, śpimy w cieplutkim łóżeczku, pijemy cieplutką pinacoladę. (M strzela do wroga, o, krew się rozbryzgała po ekranie!) Trochę o tym spaniu. Spanie z Dzieckiem to niezły survival. Znaczy dla mnie, bo M śpi jak kawal drewna, a po łóżku w nocy przemieszcza się ruchem górotwórczym, nie znającym przeszkód i świętości. Za to dla matki jest to wyzwanie, bo każda matka wie, ze jej dziecko w nocy narażone jest na liczne niebezpieczeństwa, począwszy od bezdechu samoistnego, a kończąc na bezdechu wywołanym przygnieceniem rodzicem, poprzez wychyniecie spod kołderki i zmarzniecie. Tak wiec stan i żywotność Dziecka sprawdzam co 10 minut. Jakby licząc, że tyle wytrzyma na tym bezdechu.... I to dlatego muszę chodzić spać o 21 i ledwo co wstaje o 7. Nie ma to nic absolutnie wspólnego z samodzielnie rozpracowaną butelczyną ajerkoniaku. Dla usprawiedliwienia dodam, że ajerkoniak był prezentem i nie wypada po prostu ...

Na huśtawce

Obraz
Siedzę sobie na huśtawce. Bujam się góra dół, do przodu do tyłu. Fajne są przeciążenia? No nawet. Dziś na ten przykład rozbeczałam się przy kolędzie Przybieżeli do Betlejem. Ale potem przypomniałam sobie, jak Tata pokazuje "bydlęta klękają" i zaczęłam rechotać. Fajnie, co. Wczoraj beczałam przy reportażu o niechcianych labradorach. Durnota taka. Co gorsza Dziecko też wsiadło na huśtawkę zwaną bunt dwulatka. Za tą huśtawkę dziękujemy. Czy są zwroty? bo jest do bani. Przeżyłam dziś rano drugi atak histerii Dziecka w życiu. Mróz - 15. Samochód zaśnieżony, bo stał na dworze. Ja cała w śniegu bo odśnieżam, a nie mam tego komfortu żeby sobie do marca czekać, aż samo stopnieje. Wsadzam Dziecko w fotelik, sama się usadzam, ruszam, ujeżdżam 200 metrów. Nagle wrzask, płacz, ale z tych świdrujących jak "przycięłaś mi brodę suwakiem". Boże! zjeżdżam na pobocze, wyskakuję w hałdę śniegu, wyciągam Dziecko. A Dziecko mnie kopie. To stawiam na ziemi - skacze, drze się, rzuca w śnie...

Dzień bez k

Chciałam napisać. O śniegu, korkach, Zygzaku, staruszkach w letnich butach. Ale potem przeczytałam soso i pierwszą i straciłam wenę. Szlag! A dziś dzień bez przeklinania. Nie wiem, czy dam radę... Jeden pan inżynier budowlany powiedział, że przekleństwa na budowie pełnią funkcję dynamizującą. Zapożyczam sobie to do mojego słownika osobistego. No to może później wrócę do moich tematów.

Zylka w oku mi tyka

No bo do jasnej anielki, ja tu wstaje bladym switem. Kaszke gotuje, figi mocze, jabluszka siekam. Kapie sie ekspresowo, wlos krece, oko maluje i ogolnie zwijam sie jak w ukropie. Dziecko spi. Nadchodzi moment gdy jestem juz gotowa na zderzenie z rzeczywistoscia matki-Polki, wiec zaczynam halasowac. Miksuje sniadanie, wlaczam ekspres do kawy, radio. Dziecko spi. Aha, no to szybciutko z ta kawka przed komputerek, odwiedzam ulubione strony, cos sobie skobne w blogasku. Ale mi dobrze. No ale przychodzi taki moment, ze ja musze do tej roboty isc. A dziecko spi. To ja do sypialni. Z M gadam, Dzieckiem potrzasam, glaszcze, laskocze. A Dziecko spi. No to ja nie wiem, co jeszcze? Niech zostanie dzis w domu i troche posprzata. Zupe moglby ugotowac. Ale to jeszcze nie powod do tykania zylki. Potem M mi mowi. Jade w styczniu do Vegas na targi, ale szef mowi, zeby ten wyjazd traktowac turystycznie. No gdzie tu kurna sprawiedliwosc? Niech mi unia dofinansuje wyjazd do Vegas!