Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2013

Dzień, który poszedł nie tak

To miał być mój wolny dzień, jaki zdarza się ludziom pracującym przy taśmie. Miałam się wyspać, a wstałam o 5.30, bo podobno jest lato. Miałam mieć wolne, a pracowałam, mniej więcej od 7.30. Nie chodzi o tych kilka służbowych telefonów. Chodzi o to, że jest 21, a ja tworzę dokumenty dla ważnych instytucji, których to dokumentów miało być na 3 strony i do końca miesiąca, a potrzeba 12 stron na jutro. Chodzi o projekt, którym zajmuję się od 6 marca, a który w końcu ruszył w piątek. Dziś wszyscy się mnie pytają, o co w zasadzie chodzi? Dziś. Chodzi o to, że zrobiłam Dziecku kolację z dwóch dań, a Dziecko chciało płatki z mlekiem. Z dokładką. Chodzi o M, który chciał pomóc, więc uprał mój lniany żakiet w 60 stopniach oraz jedwabną spódnicę razem z czarnymi dresami Dziecka. I o nową fryzurę, przez którą jedna osoba na przystanku powiedziała do mnie “przepraszam pana”. I o to, że Dziecko siadło na puzzlową Marilyn, nad którą pracuję od Wielkanocy. Chodzi o to, że miałam iść na sp...

Trampolina

Nacieszam się Dzieckiem. Bardzo szybko się muszę nacieszać, bo Dziecko jest dzieckiem coraz mniej, co odnotowuję z zachwytem. I ze strachem. Jak Dziecko przestanie być dzieckiem, to kim ja będę? Oddycham, jakoś to będzie. Kota sobie przysposobię i kaktusy ustawię na oknie. Dziecku się ksywę zmieni na jakąś dorosłą. Martwienie się niewiele da, więc oddycham i się nacieszam. Poszliśmy do zoo. Wiecie, że w naszej wsi jest zoo? Z wielbłądami i małpami. Tygrysa nie ma, ale jest trampolina do 160 kg. To ja się z Dzieckiem mieszczę w limicie. Skaczemy sobie wysoko, a Dziecko woła: - Jak ja robię moje sztuki, a ty skaczesz, to moje sztuki stają się jeszcze superowsze, taka jesteś ciężka. Może, ale mieszczę się w limicie. Skaczę i robię swoje sztuki, a Dziecka sztuki superowsze... a ja całkiem nie ciężka. Czytamy sobie piktogramowy regulamin trampoliny. - Przekreślony but oznacza, że nie wolno w jednym bucie. Trzeba w dwóch. Albo bez ... - objaśnia Dziecko. - Grubym nie wolno - Dzieck...

Mniej wina, więcej przecinków

Przeczytałam w ciągu dwóch dni mojego bloga. Od środka do teraz, a potem od początku do środka. Właśnie tak. Powinnam zacząć stosować przecinki. Kiedy piszę, to wydaje mi się, że spłycam. Oswajam myśl ironią i humorem, kryję jej prawdziwą intensywność za grą słów. Nie mniej jednak, spotkanie ze mną samą z nieodległych w końcu 3-4 lat temu, było spotkaniem z osobą bardzo smutną i szamoczącą się i wołającą o pomoc. Powinnam pić mniej. Sądziłam, że wybielam M. Nie opisuję wszystkich chwil porzucenia i samotności, tylko te ekstremalne. Jednocześnie wplatam go w posty, by oddać sprawiedliwość, bo przecież czasami był. Czytając, dotarło do mnie, że dopiero teraz go wybielam. Zostawiłam za sobą wszystkie ... hmm... większość negatywnych uczuć, skupiłam się na tym, co ja mogę zrobić i zmienić, i odpuściłam. Pewnie nie do końca, ale w dużej mierze tak. Z perspektywy widzę jednak, że miałam prawo czuć, co czułam. Powinnam odpuścić z tym sprzątaniem. Nie jestem gotowa odpowiedzieć dzisiaj, ...

Siostra

W mojej głowie przerabia się ostatnio temat rodziny i relacji w rodzinie. W tej rodzinie rodziców, a nie tej mojej, nowej. W ramach procesu zapoznaję się z opowieściami rodzinnymi każdego, kto chce gadać ze mną o tym i widzę, że to jest problem powszechny. Ludzie ze swoimi bliskimi nie utrzymują dobrych relacji. Żale do rodziców za stawiane wymagania, lęk przed związkiem ze względu na postawę ojca, zaborczość matki, knucia i rywalizacja pomiędzy rodzeństwem, tyranizująca babka i dziadek-komunista. Do tego trzy najpiękniejsze morgi na Mazowszu, oraz mieszkanie spółdzielcze, w którym zameldowanych jest 17 osób i rodzinny koktail mołotowa przyrządzony. W różnych konfiguracjach i odmianach występuje w każdej rodzinie. Nie wiem, jak Wy sobie z tym radzicie, bo nie wszystko można prosto od siebie odciąć i czasem trzeba zasiąść do wspólnego stołu i potaplać się w błotku rodzinnego podwórka. Bardzo nie lubię się taplać w tym właśnie błotku i świadomie rezygnuję... wybrałam, że będę się starać...
Chwaliłam się, że nie piszę już z laptopka blu, co nie wyrabia na zakrętach, tylko z ultramaszyny co ma siedem ... rdzeni? masztów? filarów? czegośtam ma siedem i nie musi się wyrabiać na zakrętach, bo to zakręty wyrabiają się dla niej! o! Chwaliłam się, że mam porządek w sercu? Chwaliłam się, że mam wypastowane podłogi? Wspominałam coś, że wypoczęta jestem, choć noce zarywam? A że wszystkie żarówki w łazience wymienione i to fachowo? I że w ostrym świetle siedmiu ...  źródeł światła wcale nie mam zmarszczek, no chyba że się uśmiecham? I znowu sukienki zakładam? tańczę przy Coltranie i piję drogie wina? Ogólnie jakoś dobrze. Ale ciii, bo kruche to dobrze.... Czy jak Wam dobrze, to też zaczynacie się bać, że zaraz przestanie?

Prawda was wyzwoli

Usłyszałam niedawno, że znać prawdę, to nie to samo co wierzyć w prawdę lub żyć prawdą . A ponieważ na wiosnę co nieco mi odbija, to zaczęłam mówić prawdę. Najpierw powiedziałam ją sobie. Wtedy jeszcze się jej bardzo bałam, więc powiedziałam tylko w duchu. Potem przyjaciółce. Przyjaciółka na to "no co ty, zawsze wiedziałam, że tak. Wszyscy to widzieli." Potem powiedziałam jemu. Nadal się bałam, bo głos mi drżał, ale wiedziałam, że coby się nie stało, to przeżyję. On na to się cofną. Ale parę dni potem się przysuną, a potem to już w ogóle przytulił i wlazł na mnie. Pożyłam prawdą i też na niego wlazłam. Potem kolejnej przyjaciółce. Co się trochę zdziwiła, ale po trzecim winie skwitowała "zawsze taka byłaś". Potem jeszcze kolejnej, a potem to już całemu pokojowi przyjaznych kobiet. I jeszcze drugiemu. W końcu matce nawet powiedziałam. I też dobrze. Niejako jej wszystko jedno, którędy idę, byle do celu. Swojego. Mówię prawdę, żyję prawdą, lekko mi. Jutro też ko...

Łańcuszek tylko dla blogerów

Obraz
Zostałam nominowana w blogerskim łańcuszku Liebster Award. Bardzo dziękuję Kajzarom  ! Wydaje mi się, że jakiś czas temu ktoś mnie już zapraszał do tej zabawy. Bardzo przepraszam DolceVitę , ale nie pamiętałam kto i kiedy, ani jakim kanałem, ponieważ mi to zupełnie umknęło. Teraz robiąc swoje nominacje, odkryłam że nominowałyśmy się nawzajem. Namieszałam...  No to do dzieła. Po pierwsze zasady (trzeba mieć, żeby mieć co łamać) Nominację otrzymuje blogger od innego bloggera. Nagrody zazwyczaj otrzymują blogi o małej ilości obserwujących (do 200), co pozwala na ich dalsze promowanie. Blogger odpowiada na 11 pytań otrzymanych od osoby nominującej. Następnie ma za zadanie nominować 11 osób i podać nowe pytania. Po drugie primo moje odpowiedzi na pytania Kajzarów. Uwaga, będą zaskakujące :) Kim jesteś? Człowiekiem. Czasem bestią, ale zazwyczaj człowiekiem. Innym definicjom się nie poddaję :P Od kiedy piszesz bloga? Czy coś Cię skłoniło do tego, czy t...

Efekt kozy

Jako że znowu wiodę żywot bezdzietnego singla, co jest po prostu przezajebiste, szczególnie że w perspektywie mam powrót Dziecka na łono rodziny jakoś w tym miesiącu, oczywiście jak to ja, powzięłam postanowienie by używać życia i się wyszaleć. No ewentualnie jakiś film zobaczyć. W związku z tym założyłam bardzo krótką letnią bawełnianą sukienkę w kwiaty i wyszorowałam na kolanach podłogi (tą w kuchni to nawet szczotką ryżową), a następnie je wypastowałam, gdyż nic absolutnie tak nie poprawia singlowi humoru jak lśniący parkiet. Dnia następnego umyłam balkon trzy razy oraz zasadziłam szesnaście kwiatów doniczkowych w kompozycji “na dziko”. Zmieniłam lakier na paznokciach stóp dwa razy. Byłam w kinie. Byłam na winie. Miałam ...

Wolne

Majówka. Zaczęła się od mega wkurwu. To dość żałosne, że prawie zawsze mam wkurw z tego samego powodu, a więc, gówno prawda, że człowiek uczy się na błędach, a przynajmniej nie ja. Kretyńsko powtarzam nieudany eksperyment i dziwię się za każdym razem, że nie wyszedł. To tyle w sprawie M. Ogólnie majówka się udała. Pojechałam na Mazury. Jacht okazał się motorowy, no ale przecież nie będę narzekać, bo był klimatyzowanie-ogrzewany i wyposażony w białą skórę oraz tak ryczący silnik, że aż żeglarze klęli po marynarsku. Dziecko się spisało, jako jedyne z wycieczki zaliczyło kąpiel w jeziorze, nie do końca w sposób zaplanowany. Dziecko twierdzi, że w ubraniu nie było tak zimno. Ognisk nie paliliśmy, mieliśmy wszak grilla elekt...