poniedziałek, 3 stycznia 2011

Bilans otwarcia, bilans zamknięcia

Trzeba. Koniecznie. Był plan, a nawet jego ciąg dalszy, to musi być analiza wykonawcza. Trudno.
Jedziemy.
Ad 1 się wyjaśniło od razu, nie? Kocham żółty ser. Mięsa i zwierzątek mogę nie jeść, spoko. Mleka nie pić, chyba że w sytuacjach podbramkowych (czyt. w kawiarni lub w braku zbożowego). Jaja i serów nie oddam.
Ad 2 to był od początku głupi pomysł. Nie wolno zostawać niewolnikiem jednej marki.
Ad 3. Ekhem. Sama chodzę, M nam czasem towarzyszy.
Ad 4 wykonano.
Ad 5 - to skomplikowane.
Ad 6 - patrz punkt 2 powyżej.
Ad 7 w trakcie realizacji.

Podsumowanie:
Jak plan jest głupi, to po co go realizować?

Plan na rok 2011: zrobić lepszy plan.
Żadnych postanowień. Postanowienia są nudne, wymuszają, stresują, gnębią. Lepsze są marzenia. Marzenia są dowolne, swobodne, niczym nieograniczone, mają nam zrobić dobrze, ktoś może je za nas zrealizować (to chyba najlepsze). Więc na nowy rok opracowuję listę marzeń.
W punkcie numer jeden, jak już wspominałam, marzę aby Lidl wprowadził mleko sojowe i tofu.
W punkcie numer dwa marzę o spokoju wewnętrznego ducha.
Chcę się czegoś nauczyć, ciekawego.
Chcę poszerzyć grono przyjaciół.
Chcę urządzić sypialnię Dziecku (znowu remont, hurra!!).
Chcę pojechać na egzotyczną wyprawę.
Chcę mieć dużo siły i wiary.
Chcę mieć wypastowane podłogi.
Na razie tyle

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz