Pod księżycem
Mam ostatnio trudny okres. Wydaje mi się, że uwrażliwiłam się, zrzuciłam skorupę, więc zalewają mnie emocje, także te trudne. Wiecie, że mam ten niebieski łazienkowy dywanik równiutko złożony i tak dalej. Pod niego przez lata zamiatałam co się dało. A teraz wzięłam i go wytrzepałam, ale chyba pod wiatr, bo wszystko na mnie poleciało, wpadło w oczy, w nos, w płuca, aż się zakrztusiłam. No ale trzeba było wytrzepać. Można było trzepać na kozetce u psychologa, ale ja wolę we własnym łóżku.
Potem zrobiłam sobie sanatorium dla duszy w okolicznościach przyrody, bo nic tak nie leczy jak woda, wiatr, słońce, księżyc, śpiew ptaków, słodkie owoce, zapach ogniska, szum liści i kojące widoki. No i ukochani. Na leżaku obok i w słuchawce telefonu. Świat mnie rozpieścił wszystkimi zmysłami, a ja się na to otworzyłam i zachłannie przyjęłam.
Dobrze, że zapytałaś, Czekolado. Proste pytanie, podziałało jak prysznic. Musiałam się nad sobą poużalać, tak samo jak teraz muszę z tym skończyć. Czuję, że rosnę, jak lotos przebijam się przez warstwę mułu i błota. Widzę swój cel, mam swój wzór. I mam przewodnika :)
No skoro czujesz ze rosniesz, to czekam...
OdpowiedzUsuńCos z tego wyniknie i mam nadzieje ze podzielisz sie wnioskami :-)
Wiem, na co ja czekam... ale to nie ode mnie zależy. Wiem, że mnie rozumiesz, kochana, też to przerabiasz:) Rozum dochodzi do wniosków dość szybko, tylko serce nie nadąża!
UsuńBrawo Agata, trzymam kciuki by niebieski dywanik już nigdy nie był potrzebny
OdpowiedzUsuńWeź Ty wyrzuć ten dywanik!
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy z nas ma taki mały niebieski dywanik. Jedni więcej pod niego zamiatają inni mniej, ale zawsze coś się znajdzie.
OdpowiedzUsuńTo chyba prawda, że w miarę upływu lat zmieniamy się i to w co wierzyliśmy też ulega zmianie. Ja ostatnio znalazłam się w "momencie", w którym wszystko wydało się zupełnie inne ... i wiesz co? Dobrze mi z tym :)