wtorek, 26 sierpnia 2014

Po wakacjach

Dziś będzie banalnie.
Dziś pragnę złożyć hołd i oddać pokłon wszystkim tak zwanym matkom nie pracującym.
Tym co wiecie, idą do supermarketu o 11 i cały dzień opalają się na placach zabaw. I oglądają seriale.
Znaczy, pragnę im oddać pokłon, jeśli to prawda, że mogą cały dzień opalać się na placu zabaw, bo oznacza to ich świetną organizację i wybitne zdolności pedagogiczne.
A jeśli to nieprawda, do czego się raczej skłaniam, to tym bardziej, bo łomatko, jest 15.48 dnia drugiego na tej robocie i łomariojózefie, ja już w mordę nie mogę...
Dziś chciałam popracować przed świtem, ale z rana nie działał internet, więc się wlekło wszystko na komórkowym hotspocie. Potem ruszył internet i Dziecko ruszyło w tym samym czasie (sprawdzić, czy nie spał na ruterze). Potem robiłam śniadanie, więc wysypała mi się zawartość kosza na śmieci na podłogę kuchenną. Nie było akurat wody, więc nie miałam jak zmyć. Ale było wody akurat na tyle, żeby balon naciągnięty na kran się napełnił i pęk niespodzianie zapryskując łazienkę wraz z suchym praniem. Klient stały chciał negocjować warunki współpracy. Klient nowy chciał długaśną listę referencji. Klient były chciał sobie pogadać, jak fajnie się współpracowało. Jeden z dostawców sprawdził w wikipedii, co to brutto i się zbulwersował na 37 minut i do 3 miesięcy rozliczeniowych wstecz.
Dziecko w tym czasie jest cudowne, czyli organizuje sobie czas samodzielnie pomiędzy fusami z kawy na podłodze w kuchni a mokrym praniem na podłodze w łazience. Dziecko robi sobie bitą śmietanę, kolaż i wypycha przytulankę watą mniej więcej jednocześnie. Już się nauczył multitaskingu od matki, brawo.
Więc jak widzicie spędzam dzień banalnie. Jest 15.55, a ja nadal w plecy z tą kawą co ją zwykle piję o 11. Skrycie marzę o tym, że posprzątam dziś łazienkę i pomaluję paznokcie.
Tymczasem podejmę kolejną próbę uczynienia kawy i jeśli mi się uda, to jak bogakocham doleję sobie do niej amaretto.
***
Ok, mam kawę ;) Bez odbioru.

2 komentarze: