poniedziałek, 30 czerwca 2014

Moje książki

Post powstawał od miesięcy, może lat.
Są takie książki, które wpłynęły na moje życie i pomogły mi odkryć moją tożsamość. Postanowiłam sobie je powspominać i wypisać. Nie są to ważne epokowe dzieła wielkich twórców i nie wracam do nich. Były mi potrzebne wtedy i nie chcę przeczytać ich ponownie, ze strachu, że wyjdzie na jaw ich szmirowatość i płytkość. Nie czytałam Platona ani Rousseau, ani nawet Bukowskiego. W moje ręce trafiały paperbacki, wygrzebane z tylnych rzędów, z koszy z przecenami, z tanich księgarni. Sporo czytałam od samego początku, czyli od zerówki, kiedy to jako nagrodę otrzymałam pozycję zatytułowaną "W piaskach pustyni" i sądziłam, że znalazłam mój pierwszy w życiu błąd drukarski - jednym z opisywanych zwierząt był waran :) Od tamtej pory pochłonęłam tysiące książek (pod koniec podstawówki pani bibliotekarka nie miała mi już nic do zaproponowania, na szczęście w zbiorach ojca był John Steinbeck i sporo Caldwella).
Zaczynamy z grubej rury:
Lucky by Jackie Collins - znacie? mam nadzieję, że nie. Dzięki sprośnej historii puszczalskiej córki puszczalskiego mafioza nauczyłam się czytać po angielsku i od tamtej pory nie przestaję. Przeczytałam 800 stron eroszmiry nie znając słownikowego tłumaczenia słów jak lust czy senile. Teraz zawszę wolę czytać w oryginale, to niesamowita przygoda i radość obcowania z żywym językiem. Z racji wykonywanej pracy, nie cierpię wprost tłumaczeń :)
The Fountainhead by Ayn Rand - może byłam za młoda i za mało wiedziałam o polityce i gospodarce. Pewnie tak, co nie zmienia faktu, że Howard wjechał w moją głowę z siłą czołgu. Egoizm jest dobry. Zacznij od siebie. Zbuduj siebie na fundamentach spójnych wartości. Zawsze podejmując decyzje, stawiaj swoje wartości na pierwszym miejscu. Kwestionuj i sprawdzaj. Dzięki temu zachowasz czystość sumienia i jak już świat Cię będzie pożerał, to przynajmniej sobie nie będziesz mógł zarzucić naiwnego zaufania zewnętrznym autorytetom.
The Witching Hour by Anna Rice - trochę się tego wstydzę, nie jest to bowiem literatura najwyższych lotów, na dodatek kupowałam kolejne tomy w pierwszej taniej książce w moim mieście na spółkę ze znajomymi. Z tej książki wyniosłam tęsknotę, a właściwie wiarę w magię, w siłę woli i krąg kobiet. Tak bardzo chciałam, żeby opisany tam świat był prawdziwy ... z czasem dostrzegłam wielką moc wszechświata, magię przyrody, cyklu, energię, którą można ukierunkowywać.
The Maggus by John Fowles - to samo mi zrobił co Anka Ryż, ale mocniej, bo nie pokazał czarów jako rytuału i chmury dymu, ale jako nieodgadnioną tajemnicę, grę, manipulację ... hmmm chyba sobie przeczytam jeszcze raz! (Przeczytałam wersję oryginalną oraz reedycję autora)
Pierwsza żona by Pierwsza - może nie do końca pasuje do zestawienia, ale co tam, to moje zestawienie... pierwszy blog, którego przeczytałam od deski do deski i czytam nadal. Bardzo zainspirował mnie do tego, by wprowadzić w moje życie autoironię oraz ironię, wyluzować, nabrać dystansu. I zacząć pisać bloga. I pff. I niebieski dywanik. I klapek.
Na liście mam jeszcze Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki by Mario Llosa Vargas, Cztery umowy
Filozofia Fuck It, The Ethical Bitch oraz Magia del Rio, ale brak mi czasu o nich pisać, bo chcę i pragnę iść czytać Radykalne Wybaczenie Tippinga, co mi jedna koleżanka powiedziała, że do niego jeszcze nie dojrzałam, pffff. Właśnie, że dojrzałam i już jej nawet wybaczyłam ten lapsus językowy :)

***

Obecnie czytam Psychoterapię egzystencjalną Yaloma i czuję, że umieram żyjąc, a umierając żyję oraz odrzucam kolejne mitologiczne narzędzia wyparcia... 

Polećcie proszę coś lekkiego z happy endem, pisanego dobrym językiem!!!

3 komentarze:

  1. No to pojechalas, kolezanko... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dala mi do myslenia Twoja lista, narazie mam dwie ksiazki - jedna z nich to Cztery Umowy, bez dwoch zdan, druga to "A new Christianity for a new world" by J. Shelby Spong - pomogla mi poukladac w glowie kwestie (nie)wiary.

      Usuń