wtorek, 8 kwietnia 2014

Niedaleko od Rogowa w leśnej dziupli mieszka sowa...

... ale przyleciała na zwiady na moje osiedle i jej się spodobało.
Pojawiła się w pewną sobotę po południu jako zarys sowy na tle ciemniejącego nieba. Siedziała na dachu domu tuż na skraju komina. Wzbudziła radość dzieci i dorosłych. W niedzielę w świetle poranka była tam nadal. Po południu sąsiedzi zebrali się na klatce i pokazywali ją sobie palcem.
Zanim zaszło słońce, znalazł się ktoś z lornetką ornitologiczną i sowa w powiększeniu x100 okazała się piękna i wielka ze złoto-brązowym brzuchem i miedziano umaszczoną głową. Głową obracała zresztą jak to sowa o bardzo dużo stopni w każdą stronę.


Sowa w ów poniedziałek.

W poniedziałek sowa była.
We wtorek sowa była.
W środę była, więc zadzwoniłam do towarzystwa ornitologicznego i się dowiedziałam, że sowy tak robią. Znaczy tkwią w jednym miejscu, jak im tam dobrze i bezpiecznie. Latają przez około 1 h nocą i napełniają brzuchy myszami, a potem siedzą znowu. I że jak się rozglądają to im się unoszą pióra na głowie i są właśnie takie miedziane.
Deszcz był i zimno było, a sowa siedziała.
Okno w dachu obok sowy się otworzyło, ktoś wytrzepał koc, a sowa siedziała.
Wiał halny na zmianę pogody, a sowa siedziała, tylko teraz jakby trochę przekrzywiona w prawo.

Sowa nadal siedzi, choć minął szczęśliwie miesiąc i nikt już nie wierzy, że to prawdziwa sowa. Teraz jest pytanie, kto wlazł na komin 6-piętrowego bloku i umieścił tam bardzo autentycznie wyglądającą, a jednak sztuczną sowę z obrotową głową? Obcy? Ruscy? CIA? Ja nie wiem, ale zbiega się to w czasie z aneksją Krymu, rocznicą śmierci Papieża oraz Smoleńska, więc nie może być to przypadek.

Sowa dziś.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz