sobota, 12 października 2013

Przebimbane

Trochę rzeczywiście tak jest, że radością i szczęściem łatwo dzielić się otwarcie, a smutki lepiej wylewać w tej powiedzmy że anonimowej przestrzeni cybernetycznej.
Co oznacza, że ja znów na fali wznoszącej, dlatego nie piszę.
Gdyż mam posprzątane, za wyjątkiem okien. Gdyż mi się układa i to fajnie i doprawdy planuję podzielić się tą radością z całym światem, jak tylko będę mieć odpowiednie podpisy, uchwały i dyrektywy sankcjonujące ów stan rzeczy. Na ten moment stoję w akrobatycznym rozkroku i być może mnie majtnie na jedną nóżkę, być może na drugą, a również być może spadnę w czarną dziurę pomiędzy.
Szampana jeszcze nie chłodzę, błękitny dywanik w pogotowiu.
Bezsenność również grana, w końcu jest jesień. Jesienią nie wierzę we własne szczęście. Jest jak ostatnie promienie słońca przed długą zimą - każdy może być ostatni, więc lepiej się nie nakręcać i zawsze mieć przy sobie szalik i czapkę.
Natomiast obecnie to ja tą bezsenność zaprzęgam do roboty. Nie ma już tak, że leżę i się biję z myślami, o nie. Ja wstaję, odpalam mopa, pralkę, audiobuka, siekam warzywa i w ten sposób już o 6 rano ze świeżo wydepilowanymi łydkami mogę zasiąść do komputera. O 8, jak Dziecko się budzi, jestem w zasadzie gotowa na przerwę na lunch, a normę mam wyrobioną jak do 14 przy taśmie.
I tak oto jest sobota, a ja mam posprzątane (za wyjątkiem okien) i mogę sobie bezkarnie przebimbać cały dzień, co niniejszym udaję się czynić.


3 komentarze:

  1. No, nie! Coś takiego to dla mnie brzmi, jak z innej bajki. Lecz nie pozwolę sobie na zdołowanie się. Za stara ze mnie wyjadaczka:-))))))))).

    OdpowiedzUsuń
  2. O,to tak jak ja.Jak mi dobrze,to siedzę cicho.Dlatego tak mało pisze ostatnio :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nadal nie wiem, czy piszesz i co piszesz, bo zepsułam zaproszenie, które mi wysłałaś...

      Usuń