poniedziałek, 2 września 2013

Przetwory

Jak tam kochani, weki zrobione? Bo jesień już tuż za progiem.
Mniej więcej od tygodnia upycham lato w mentalne słoiki. Mam całą półkę przecieru z nagiej opalonej i spoconej skóry. 20 litrów soku z pływającego Dziecka na wodzie jeziornej pół na pół z basenową. Dżemy z przytuleń, konfitury ze wschodów słońca w vinho verde, frużelina z salsy i twista przyprawiona pocałunkami w bramie. Kilka bardzo słodkich słoiczków ze spacerami po parku z kapiącym sokiem lipowym.
Mimo wszystko nie czuję się gotowa.
Dodatkowo zasuszyłam szum wody z fontanny, bilet na bal, stukot kół pociągu i plusk fal.
Zblanszowałam nieprzespane noce. Niektóre posolone łzami, inne doprawione ostrym pieprzem.
Lato było obfite i chcę je pamiętać, a już drżę od chłodnego porannego powietrza i na widok żółcących się liści.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz