wtorek, 6 sierpnia 2013

Zazdrość

Uczuciem tygodnia ogłaszam zazdrość.
Shit, nawet nie sprawdziłam u Rosenberga, czy zazdrość figuruje na oficjalnej liście uczuć. Natomiast wypiłam ostatnio trzy butelki wina omawiając zjawisko z praktykami i teoretykami tematu. Na mojej liście obecnie panujących emocji zajmuje zaszczytnie obsrane miejsce numer jeden. Miejmy nadzieję, że przejściowo. Nie dość że czuję się zazdrosna, to jeszcze mnie to wkurza, gdyż zazdrość jest wyrazem mojej niedojrzałości emocjonalnej i nie dawania sobie rady. A tak być nie może.
Zazdrość nie jest dowodem na monogamiczność. Mocno w to wierzę. Poprze mnie każdy, kto zaznał uroków ... hmmm obfitości. Zazdrość jest mechanizmem obronnym mojego ego, które władczym tonem domaga się, by wszyscy ustawili się za moim progiem w równym rządku i tam cierpliwie przebywali (z dala od stopy) okazując szczere, wyrafinowane acz nienarzucające się zainteresowanie moją osobą.
No sami widzicie, jakie mam niedojrzałe ego i zboczoną wyobraźnię.
Zazdrość nie dowodzi również miłości (chyba że własnej, a tej dowodzić nie trzeba), choć jej również nie wyklucza. A z pewnością nie stanowi warunku koniecznego. Bynajmniej, pfff.
Moja zazdrość wynika z obniżonego zupełnie bez powodu poczucia własnej wartości.
Zespół mam czy coś.
Idę sobie kupić coś ładnego.

2 komentarze:

  1. Jakże trafnie ujęłaś w słowach coś, co w mojej łepetynie od dawna kiełkuje. Niedojrzałość, powiadasz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Errata.
      Problem jest trudny. Ale damy mu radę.

      Usuń