Ciesz się szybko
Cały czas rezonuje w mnie jeszcze ten poprzedni post i chciałabym go jakoś rozbudować, o równie logiczne i klarowne wyjaśnienia... pff.
Walczyłam z tym i tego się bałam, ale stało się. Zgorzkniałam. Mam w sobie w środku małą pestkę goryczy i to ona nie pozwala mi się tak do końca zanurzyć w chwili i dać ponieść falom błogości, upału. Mała twarda kuleczka nawet wtedy, gdy cała jestem z waty, z powietrza, z westchnienia. Mówi coś w rodzaju "ciesz się, szybko, bo to też przeminie", ta pesteczka tak mi gada. Po pięknej nocy, głębokich rozmowach, wspólnym czasie bliskości, budzę się, a mała kuleczka jest całkiem wielką gulą strachu w moim gardle. Ta gula sprawia, że cały czas trzymam na dnie szafy równiutko złożony błękitny dywanik łazienkowy, z pełnym przekonaniem, bo kiedyś się przyda, jeszcze kiedyś pod niego wpełznę.
Kiedy przyjaciółka opowiada mi o swojej nowej wielkiej miłości, o planach, szczęściu, po prostu nie mogę wypędzić z głowy tej ohydnej myśli "ciesz się tym szybko....".
Jak wtedy, gdy zasypiasz, odliczając godziny i minuty do budzika...
Jadę na wakacje. Na warsztaty. Nie wiem dokładnie, co tam będę robić, ale w mojej głowie widzę wysokie trawy, gorące słońce, ciała błyszczące od olejku, słyszę brzęczenie much i czuję zapach rozgrzanych słońcem drewnianych bali. W tych okolicznościach przyrody zamierzam oswoić swoją gorzką pesteczkę. Polubić, wymasować, rozwirować w tańcu, zaakceptować jako część mnie. Ewentualnie wydrylować. Czy coś w tym stylu.
Walczyłam z tym i tego się bałam, ale stało się. Zgorzkniałam. Mam w sobie w środku małą pestkę goryczy i to ona nie pozwala mi się tak do końca zanurzyć w chwili i dać ponieść falom błogości, upału. Mała twarda kuleczka nawet wtedy, gdy cała jestem z waty, z powietrza, z westchnienia. Mówi coś w rodzaju "ciesz się, szybko, bo to też przeminie", ta pesteczka tak mi gada. Po pięknej nocy, głębokich rozmowach, wspólnym czasie bliskości, budzę się, a mała kuleczka jest całkiem wielką gulą strachu w moim gardle. Ta gula sprawia, że cały czas trzymam na dnie szafy równiutko złożony błękitny dywanik łazienkowy, z pełnym przekonaniem, bo kiedyś się przyda, jeszcze kiedyś pod niego wpełznę.
Kiedy przyjaciółka opowiada mi o swojej nowej wielkiej miłości, o planach, szczęściu, po prostu nie mogę wypędzić z głowy tej ohydnej myśli "ciesz się tym szybko....".
Jak wtedy, gdy zasypiasz, odliczając godziny i minuty do budzika...
Jadę na wakacje. Na warsztaty. Nie wiem dokładnie, co tam będę robić, ale w mojej głowie widzę wysokie trawy, gorące słońce, ciała błyszczące od olejku, słyszę brzęczenie much i czuję zapach rozgrzanych słońcem drewnianych bali. W tych okolicznościach przyrody zamierzam oswoić swoją gorzką pesteczkę. Polubić, wymasować, rozwirować w tańcu, zaakceptować jako część mnie. Ewentualnie wydrylować. Czy coś w tym stylu.
Witam w dorosłości, tam gdzie znikają złudzenia. Ja mam takie uczucie jak widzę młoda parę w plenerze wesoło pozującą do zdjęć. cieszcie się cieszcie. minie.
OdpowiedzUsuńO, to jest doroslość, to nie, dziękuję!
UsuńW takim razie chodzi o nastawienie. Ja widząc młodych ludzi w takiej sytuacji, uśmiecham się i po prostu pozwalam powrócić wspomnieniom. Nie porównuję ich z rzeczywistością. Wczoraj było tak dzisiaj jest tak... każdego dnia doceniam to co mam, bo wiem, że jutro może nie nadejść. Dzisiaj jest najważniejsze, choć to takie bardzo w stylu ludzi, że wczoraj wydaje się być piękniejsze. Tak naprawdę to złudzenie...
OdpowiedzUsuńPowodzenia z pesteczką! Też czasem taką mam, ale lżej mi bez niej.
OdpowiedzUsuńNiestety wszystko przemija a radość i szczeście najszybciej ....Odpoczynku życze i tego aby bylo tak jak zamarzyłaś i zaplanowałaś.
OdpowiedzUsuń