środa, 17 kwietnia 2013

Biegnij, biegnij

Pobiegłam. Było to tak proste, jak zdanie "idź i biegnij". Było to tak nieplanowane, jak większość zdarzeń mojego życia. Dziecko na rowerku, ja za nim posuwam szybkim marszem i nagle taka myśl, a może by tak pobiec? I pobiegłam. Nie wiem ile, bo nie włączyłam endomodo i nie opublikowałam nic w tej sprawie na fejsie. Ale na mój wewnętrzny kompaso-dżipies to tak z 4 km. W jeansach, z dwiema kurtkami w ręku, obwieszona kluczami i z zerowym przygotwaniem. Ciągle czekałam, aż się zmęczę i zasapię, ale tylko się spociłam.
Było ekstra. I jakie to proste! Mogę biegać!
Dobrze że mam te buty....

A w ogóle to nic nie piszę, bo dużo się dzieje i nie mam czasu... Świat znowu podsuwa mi rozwiązania i odpowiedzi na pytania nurtujące mnie podświadomie. Czyli nawet nie wiem, że nie wiem i że potrzebuję wiedzieć i wtedy się dowiaduję... no taka magia, co już o niej kiedyś pisałam:) Wielka radość i ulga z uświadomienia sobie uczuć, z wyrażenia ich i życiem nimi. Wielkie odkrycie że poznanie prawdy i życie prawdą to nie to samo....

Wielkie rzeczy, krótkie zdania :)

1 komentarz:

  1. ...właśnie się uśmiechnęłam "patrząc" na Ciebie biegnącą :). Niech się dzieje ;)

    OdpowiedzUsuń