Hellboy
Dziecko bije. Jak się wkurzy, jak usłyszy nie, jak jest zmęczone itd. Nie za mocno, tak akurat jak to prawie pięciolatek może. Dosyć nieporadnie, jeszcze nie wie, gdzie naprawdę boli. Ale bije. Taką ma reakcję na niewspółpracujący świat.
Bardzo długo byłam autentycznie bezradna i musiałam skupiać się z całej siły na tym, żeby nie oddać. Różne emocje mi towarzyszyły. Refleksja, gdzie popełniłam błąd (np. to na pewno przez te chusty, trzeba było bachora wozić w wózku!). Tłumaczyłam, że bicie to nie rozwiązanie. Mówiłam, że nie zawsze dostajemy wszystko, co byśmy chcieli. Próbowałam rozwiązać problem wspólnie z Dzieckiem. Mówiłam, że to boli. Mówił, że chce, żeby bolało. Pytałam się, co mogę zrobić, żeby mu pomóc się powstrzymywać? Proponowałam bicie poduszki, darcie kartki, kopanie ściany. Mówiłam, że się wstydzę, bo wiem, że Dziecko też się ostatnio często wstydzi. Nic to nie dawało. Dziecko gdy jest wściekłe, ma w nosie, co ja czuję. Rozważałam wsadzenie do piekarnika na trzy zdrowaśki...
Próbowałam rozmawiać o tej złości, która go zalewa, jakiego jest koloru, gdzie ją ma w sobie. Ustaliłam, że Dziecko w złości ma czarne serce i zapomina, że ma w sobie "dobrość". Dobre i to, ale nadal obrywam za odmowę kupienia bejblejdsa czy innego badziewia.
Już miałam siąść i napisać: Drogi Internecie, nie Daję Rady, pomóż. www.google.pl. psycholog dziecięcy warszawa.
Ale daję nam jeszcze jedną szansę. Zaczynam działać wcześniej. Rozmawiam o tym zdarzeniu, które wywołuje złość. Ignoruję klapsa, którego dostaję i skupiam się na uczuciu poprzedzającym złość, np. na rozczarowaniu czy bezradności. Dwa razy zadziałało, raz nie.
Najgorsze jest, że ja mam ograniczoną cierpliwość i jeśli po kilkunastu minutach spokojnego poszukiwania rozwiązania, nadal tkwimy w tym samym punkcie i to ja zapominam, że mam w sobie dobroć...
Bardzo długo byłam autentycznie bezradna i musiałam skupiać się z całej siły na tym, żeby nie oddać. Różne emocje mi towarzyszyły. Refleksja, gdzie popełniłam błąd (np. to na pewno przez te chusty, trzeba było bachora wozić w wózku!). Tłumaczyłam, że bicie to nie rozwiązanie. Mówiłam, że nie zawsze dostajemy wszystko, co byśmy chcieli. Próbowałam rozwiązać problem wspólnie z Dzieckiem. Mówiłam, że to boli. Mówił, że chce, żeby bolało. Pytałam się, co mogę zrobić, żeby mu pomóc się powstrzymywać? Proponowałam bicie poduszki, darcie kartki, kopanie ściany. Mówiłam, że się wstydzę, bo wiem, że Dziecko też się ostatnio często wstydzi. Nic to nie dawało. Dziecko gdy jest wściekłe, ma w nosie, co ja czuję. Rozważałam wsadzenie do piekarnika na trzy zdrowaśki...
Próbowałam rozmawiać o tej złości, która go zalewa, jakiego jest koloru, gdzie ją ma w sobie. Ustaliłam, że Dziecko w złości ma czarne serce i zapomina, że ma w sobie "dobrość". Dobre i to, ale nadal obrywam za odmowę kupienia bejblejdsa czy innego badziewia.
Już miałam siąść i napisać: Drogi Internecie, nie Daję Rady, pomóż. www.google.pl. psycholog dziecięcy warszawa.
Ale daję nam jeszcze jedną szansę. Zaczynam działać wcześniej. Rozmawiam o tym zdarzeniu, które wywołuje złość. Ignoruję klapsa, którego dostaję i skupiam się na uczuciu poprzedzającym złość, np. na rozczarowaniu czy bezradności. Dwa razy zadziałało, raz nie.
Najgorsze jest, że ja mam ograniczoną cierpliwość i jeśli po kilkunastu minutach spokojnego poszukiwania rozwiązania, nadal tkwimy w tym samym punkcie i to ja zapominam, że mam w sobie dobroć...
Myślę, że masz w sobie dużo spokoju, opanowania i cierpliwości, to zaowocuje, prędzej czy później, tak mi się przynajmniej wydaje. Na pewno dacie radę :D
OdpowiedzUsuńJesteś najlepszą Mamą pod słońcem :)
OdpowiedzUsuńW temacie... Cóż, przeżyjecie oboje, tylko czasu trzeba ...i konsekwencji ;) Wydaje mi się, że Twoja intuicja najwięcej tu zdziała i co byś nie robiła doskonale wiesz, że "krzywdy" Małemu nie zrobisz a to, co robisz wynika z wielkiej odpowiedzialności i miłości. Świetnie sobie radzisz /ja raz oddałam po łapach - paskudnie się z tym czułam/
Ja tam nie wiem, czy konsekwencji (ale co ja tam wiem). Czasu-na pewno. Ja powoli wychodzę z buntu 2-3 latka mojej córki, za jakiś czas na pewno powiem: z tarczą, czy na tarczy:/
OdpowiedzUsuńCierpliwości, wiem, jak z nią czasem krucho...
Dużo cierpliwości i miłości do Dziecka życzę! ja ciągle przez to przechodzę, najpierw ze Starszym teraz z Młodszym, najgorsze jest jak złość Starszego przelewa się na Młodszego! Ale ciągle tłumacze, że nie tedy droga - może kiedyś moje dzieci to zrozumieją...
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://nieperfekcyjnakasia.blogspot.com/