Poranny zen

Wstałam wcześniej, żeby pomalować paznokcie  Na czerwono, bo piątek. Najpierw zebrałam kubki z mebli i nastawiłam zmywarkę. Potem zebrałam gacie z podłogi i nastawiłam pranie. Potem spreparowałam kawę i herbatę i pomalowałam paznokcie. Jedna warstwa, druga, utwardzacz. No i co? i teraz muszę siedzieć 40 minut. Następnym razem wstaję o 4.20.
Żebym chociaż miała coś mądrego do napisania... Może jakiś błąd wychowawczy opiszę? E tam, Dziecko mi już wybaczyło, więc luzik. Miałam w planach ponarzekać na pocztę, ale jakoś mi ostatnio znowu dobrze i postanowiłam jednak nie narzekać. Co dziwne jest, bo w zasadzie trochę różnych nieprzyjemnych rzeczy się wydarzyło, np. +3 kg. Mam jednak poczucie, że to wszystko mnie osobiście nie dotyczy, nawet te kilogramy. Może zbliżam się do zen?

Komentarze

  1. Nie branie udziału w sporcie narodowym, tj narzekaniu to dobra decyzja, w zamian można chwalić, wychwalać, lub ekstremalnie, pisać peany :)

    OdpowiedzUsuń
  2. PS. nie wiem dlaczego na Twoim pasku "Zaglądam" mój blog się nie aktualizuję, ale przysięgam, że piszę :) gdybyś była zainteresowana. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wezmę i sprawdze. Wiem ze piszesz, bo czytam;) buziak!

      Usuń
  3. A dlaczego "na czerwono, bo piątek"? W piątki tak trzeba? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak piątek to weekend i wyjścia. Lubię wtedy na czerwono:)

      Usuń
    2. No tak. Pewnie.
      Głupia jestem.
      Ale dla usprawiedliwienia dodam, ze byłam zamroczona nadprogramową dawką gripex max. Musiałam zastosować uderzeniową kurację. ;-)

      Usuń
    3. Daj spokój! Wracaj do zdrowia :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

System update

Zwierzątka

Dawno dawno temu