sobota, 15 grudnia 2012

Jestę czy nie jestę?

Tak się składa, że każdy dzień w tym tygodniu zaczynam od wizyty w autoryzowanej stacji obsługi i to wcale nie dlatego, że pan Darek jest jakiś wybitnie czarujący, choć w sumie gdyby zaprosił mnie na kawę, to może może... ale do rzeczy. Po osiągnięciu szacownego wieku 11 miesięcy i po przejechaniu 19,5 tys. km mój pojazd zużył trzy kluczowe części i natracił płynu z chłodnicy ponad normę. Może z okazji nadchodzących świąt pozapalał sobie te lampeczki? Wątpię, raczej nie. Trafił mi się wybrakowany model. Znowu :)
No i tak nagle dziś, już w drodze do pracy, naprawionym po raz kolejny autem, olśniło mnie. Połączyły mi się dwa fakty: 1. mam zepsuty/awaryjny samochód i 2. piszę bloga.
Zaraz ujawnię markę samochodu i numer telefonu pana Darka na fejsie, tłiterze, blogu, komentkach na onecie i jeszcze powieszę na osiedlowej tablicy ogłoszeń. Jak nic należy mi się nowy samochód. Należy? Jestę czy nie jestę blogerę?
Ekspres do kawy też się zepsuł. Jest w serwisie od ponad tygodnia i nikt do mnie nie oddzwonił. Więc co rano piję rozpuszczalną. Oburzające, żeby bloger pił rozpuszczalną.
A Dziecku w szpitalu to źle zdiagnozowali wyniki ... Jak tak można blogerowi, no jak?
I w ogóle wszędzie mnie traktują jak zwykłego klienta. No ludzie!

4 komentarze:

  1. PO RA ŻA JĄ CE! W ogóle tak nie można, co za pan z tego pana Darka?!
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś;-)

    No...chyba, ze to panu Darkowi zależy na Twoich częstych wizytach. Weź to od tej strony ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę ze pan Darek wzbudził Wasze zainteresowanie;) oj dziewczyny!

      Usuń
    2. a bo ja znam pewnego pana Darka...... ;-)))))))))))

      Usuń