wtorek, 4 września 2012

Staczam się

Staczam się. Już dawno nie spędziłam weekendu w pozycji horyzontalnej. Tym razem owszem, tak.
Zaczęło się od zarwanej piątkowej nocy (sorry za durne wpisy na fejsie, powinni mi odbierać komórkę po 4 piwie...), której nie zdołałam odespać, bo moje słodkie Dzieciątko o 7.20 rozpoczęło weekend od zaspokajania swojej potrzeby skakania po mnie i zadawania 300 milionów pytań dlaczego.
Dobrze, że ukochana Siostra zadbała o moją dietę i dostarczyła mi potasu w postaci smażonych ziemniaczków (+1 kg), a następnie wywiozła na działkę, żebym wietrzyła się na trawie, a nie zionęła w zamkniętym pomieszczeniu. I autentycznie przeleżałam całą sobotę, najpierw w aucie, potem na leżaczku, pod kocykiem, pojadając paluszki z dipem serowym (+1 kg). Następnego dnia też leżałam i trochę czytałam. W ramach podnoszenia adrenaliny upiekłam ciasteczka dyniowe (+0,5kg).
Tydzień zaczęłam w związku z tym od odchudzania i od kupienia sobie na zachętę nowych jeansów. Tak, wiem, to nie ma sensu. Najpierw chudniesz, potem kupujesz nowe jeansy, żeby sprawdzić ile rozmiarów straciłaś. Ale u mnie odchudzanie oraz zakupy nie mogą mieć nic wspólnego z logiką, bo logicznie nie działają. Zawsze jak idę na dietę to tyję, a jak zaczynam jeść co chcę to chudnę. Zawsze jak idę na zakupy, to nic mi się nie podoba, a jak oszczędzam to kupuję i to co innego niż planowałam czy mi potrzebne. Więc poszłam kupić jeansy na chudnięcie, a potem przedawkowałam czerwone wytrawne z Sąsiadką. Dziś bym poleżała na trawie i coś zjadła. Błędne koło. Równia pochyła. Staczam się. Niech Dziecko już wróci:)

5 komentarzy:

  1. Jeszcze nadejdą chwile, że będziesz żałować napisania tego ostatniego zdania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie!! Lubię to moje Dziecko, naprawdę:)

      Usuń
    2. Domyślam się, że masz czasami takie chwile słabości ;)

      Usuń
  2. Nieźle.
    w takim razie ja się staczam od dziesięciu lat, a od pięciu to już tak się staczam, że hej!
    ;-)

    OdpowiedzUsuń