piątek, 31 sierpnia 2012

Co pije Google i co jedzą mole

Uwielbiam sprawdzać, na jakie keywordsy wyszukuje się blogasek.

kto ma 4 dzieci - powinno być kto nie chce mieć 4 dzieci, ale to kwestia semantyki
bilans zamknięcia, jak zrobić bilans zamknięcia - to jasne, ja ciąglę coś podsumowuję i zamykam, ktoś mi nawet powiedział, że moje posty są takie “ostateczne”
ile kosztuje drożdżówka - o drożdżówkach w osiedlowym sklepie pisałam coś z 2 lata temu, ale widać temat nadal żywy
katar wodnisty - jasna sprawa, choć nieaktualna, tfu tfu przez lewe ramię
wziął ją w ramiona - chciałabym!!
co można zrobić z pasternaku - really?? but how??
chińskie centrum między brnem a pragą - słowo daję, wujek googiel za dużo wczoraj wypił u szwagra na imieninach
Oraz absolutny przebój: mole, okres lęgowy moli, co na mole, eksterminacja moli bydgoszcz - znakiem tego, jakbym chciała na blogu zacząć zarabiać, to kierunek mam jasno wytyczony, a klientelę z Bydgoszczy zapewnioną :)

Klient nasz pan, więc w odpowiedzi na ewidentne oczekiwania czytelników, spieszę donieść, co u moich moli. A więc, dziękuję, mają się bardzo dobrze. Mieszkają w czyściutkich szafkach kuchennych, stale wyparzanych słoikach z kaszą, a nawet czasem trafi im się bombonierka z Krakowskiego Kredensu. Narzekać nie mogą. Uprzyjemniam im pobyt zapachem goździków i lawendy. Uwielbiają je wprost. Jak tylko któreś młode nauczy się latać, natychmiast biję mu brawo. Staram się nie schodzić poniżej 5 trafień na dobę, dzięki temu utrzymuję populację na zbilansowanym poziomie oraz w dobrej kondycji fizycznej.
Herbatę zieloną, kawę i inne produkty, którymi nie chcę się dzielić, trzymam w lodówce.
Mole nauczyły mnie, że na wiszących szafkach kuchennych znajduje się wiele skarbów i że warto tam zaglądać ze ścierą, a ja je nauczyłam, jak smaczna jest żurawina i że zdrowo codziennie jeść kaszę jaglaną. Symbioza!

2 komentarze: