wtorek, 19 czerwca 2012

SM Remont

Zaczynam remont. Gruz sypie sie ze ścian prawdopodobnie już teraz, gdy ja stoję w korku i piszę te słowa... Wczoraj wyniosłam osobiście wszystko z przedmiotowego pokoju, z wyjątkiem giga kanapy i mega biurka. Szczególnie jestem dumna z rozplątania kablowiska zza telewizora oraz faktu ze ten ostatni mi nie spadł podczas transportu. Wyniosłam kontener rzeczy M i postanowiłam, że one już nie wracają. Wprawilo mnie to w stan dumy i nawet trochę euforii. Oraz przyprawiło o atak kaszlu.
Zauważam, że do każdej kolejnej odsłony dramatu pt. Remont jestem coraz lepiej przygotowana. Nie tylko wysprzątałam front robót i zaplanowałam rozmieszczenie gniazdek i punktów światła, ale także pozbyłam się z domu Dziecka. Dziecko na zielonej trawce pod opieką ojca biologicznego, to dwie stresogenne istoty mniej niż przy poprzednich remontach. Uważam że tym razem wytrzymam tydzień bez załamania nerwowego, a nie tak jak dotychczas 3 godziny...

1 komentarz: