Najlepszy rok mojego życia
Nie jest to Nowy Rok, ani nawet nowy rok akademicki, ale u mnie właśnie minął rok.... Nawet nie kalendarzowy. Symbolicznie, życiowo. Skończył się pewien rok oznaczający obrót koła, domknięcie cyklu. Prawie rok temu M wyprowadził się z domu. Czuję potrzebę podsumowania oraz jak zawsze, nie robienia żadnych postanowień. Można powiedzieć, że to był rok dramatyczny, gdyż rozpadło mi się małżeństwo i 15-letni związek, pożegnałam się z wizją bycia połówką jabłka, planem wielodzietnej rodziny oraz psa, kurs franka wprowadził mnie w stan przedzawałowy i widziałam siebie mieszkającą z Dzieckiem w kartonie, zepsuła mi się lodówka i pralka, Dziecko przeżyło traumę i przestało spać w swoim łóżku, obwisły mi niektóre części ciała, utraciłam możliwość pracy na niecały etat, posiwiałam i spędziłam wakacje z teściową, dostałam najczarniejszą robotę w całej firmie... Można tak powiedzieć i na pewno jest to prawda. Wszystkie te myśli towarzyszyły mi w jakimś stopniu przez cały rok, może nie wszystkie ...