Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2012

Najlepszy rok mojego życia

Nie jest to Nowy Rok, ani nawet nowy rok akademicki, ale u mnie właśnie minął rok.... Nawet nie kalendarzowy. Symbolicznie, życiowo. Skończył się pewien rok oznaczający obrót koła, domknięcie cyklu. Prawie rok temu M wyprowadził się z domu. Czuję potrzebę podsumowania oraz jak zawsze, nie robienia żadnych postanowień. Można powiedzieć, że to był rok dramatyczny, gdyż rozpadło mi się małżeństwo i 15-letni związek, pożegnałam się z wizją bycia połówką jabłka, planem wielodzietnej rodziny oraz psa, kurs franka wprowadził mnie w stan przedzawałowy i widziałam siebie mieszkającą z Dzieckiem w kartonie, zepsuła mi się lodówka i pralka, Dziecko przeżyło traumę i przestało spać w swoim łóżku, obwisły mi niektóre części ciała, utraciłam możliwość pracy na niecały etat, posiwiałam i spędziłam wakacje z teściową, dostałam najczarniejszą robotę w całej firmie... Można tak powiedzieć i na pewno jest to prawda. Wszystkie te myśli towarzyszyły mi w jakimś stopniu przez cały rok, może nie wszystkie ...

Heroizm

Jest weekend, świeci słońce, lubię siebie i swoje życie, mam sporo planów na najbliższe 2 dni i akurat nigdzie sie nie muszę podróżować (chwilowo mam prawie wszystkie torby i walizki rozpakowane). Więc pytam i to glosem dramatycznej rozpaczy pytam WHY??? Dlaczego mam gorączkę i mega ból gardła? No skąd i po co? W zasadzie musiałam zarzucić wszystkie swoje plany i już o 13 przestałam lubić swoje życie oraz Dziecko. Nie postoję dzis sobie w kolejce do zadnego muzeum. W poczuciu ogromnej dziejowej niesprawiedliwości i prześladowania postanowiłam mimo wszystko podjąć sie zadań heroicznych. I tak dzięki Siostrze mam skręcony trenażer orbitrek i tylko cztery podkladki fi 18 zostały luzem. Dzięki Ojcu memu oraz Siostrze mam wreszcie wyniesioną choinkę z balkonu, M zabrał Dziecko precz, a pani Luda myje właśnie okna. W ten oto sposób nie kalając zbytnio rąk pracą wykorzystalam swoje marne samopoczucie i wrodzoną dobrotliwosc innych by dokonać czynów przełomowych. Idę chorować dalej z Lanniste...

Śmieć posortowany

Już się żaliłam, że mam taki zachrzan w robocie, że nie nadążam zawijać sreberek... do tego kilka trudnych rozmów, rozstanie z długoletnim pracownikiem, lekko beznadziejna podróż pociągiem i spotkanie które zaczęło się z 5 godzinnym opóźnieniem... Troszkę mnie przygięło i dziś w zasadzie powinna być sobota. Czy związek zawodowy nie mógłby wywalczyć dla mnie soboty w co drugi czwartek? I w ogóle co na to Trybunał Praw Człowieka. Czy człowiek nie ma prawa do niewyrabiania? Ale nie o tym. Bo ja tu w tym pędzie pracowym, jakoś nocami ogarniam chałupę i nie zapominam o obywatelskim obowiązku sortowania śmieci, przynajmniej tych bardziej rzucających się w oczy. Plastik, papier, szkło - czyli z grubsza jogurty, listy, wino. Ogarniam ja, nawet Dziecko ogarnia. Nie ma wątpliwości, śmieci sortować trzeba, chociaż nie zawsze wiadomo jak. Staram się.  Więc możecie sobie wyobrazić wszechogarniający mnie wkurw, gdy po przykrej i niepotrzebnie długiej delegacji, wróciłam do domu o północy i zna...

Strajk na poczcie

Nie mam czasu kasować spamu. Nie nadążam oznaczać maili do załatwienia. Nie czytam załączników. Nie czytam nawet drugiego zdania. Góra rośnie i rośnie. Jak listy w opuszczonym urzędzie pocztowym w Ankh-Morpork. Już sobie szepczą, knują, tworzą związki zawodowe maili nieprzeczytanych oraz oznaczonych jako nieprzeczytane. Te oflagowane zakładają rady robotnicze i niedługo mnie obalą jako nieczułego kapitalistycznego odbiorcę. Nigdy chyba nie miałam tak, że się nudziłam w pracy. Ale to co się dzieje ostatnio, to ja dziękuję i wysiadam na najbliższym przystanku. Pojechałabym w delegację odpocząć. Może być do Radomia. Albo na szkolenie... a jakaś konferencja 2-dniowa to już w ogóle marzenie. Obiecuję sobie, że coś na spokojnie przeczytam w domu, jakąś prezentację, ofertę, notatkę zrobię... ale po drodze załatwiam sprawy różne, próg przestępuję o 20 i zaczynam, ogarniać kuchnię, roznosić pranie do szaf, gotować kompot, wsadzać Dziecko do wanny, ćwiczę jogę i brzuszki na cześć zbliżające...

Przeplanowanie

Znów wpadłam w pułapkę przeplanowania, chęci upchnięcia wszystkiego w krótkim dniu, przyciasnym tygodniu. Znów zgubiłam listę rzeczy do zrobienia, przez co nie stała się oczywiście nieaktualna. Bynajmniej, jak to mówią w Radomiu. Rzeczy normalne, rzeczy zaplanowane, sytuacje nowe. Buty Dziecku nowe trzeba, bo te co ma to mu "wystają". Ki diabeł? Może klapią, może za duże, może. Te drugie co ma są sznurowane, pani z przedszkola powiedziała że ostatni raz pomaga mu się ubrać. Ostatni raz jej dzisiaj powiedziałam, że jej praca to pomagać dzieciom... Kurtki nie mogę znaleźć, wracam, biegam pomiędzy mieszkaniem a samochodem... aaa pewnie została w przedszkolu, przecież M odbierał Dziecko. Wszystko możliwe. Śmieci wynieść, mole wytłuc, keczup się skończył, do jedzenia chleb i jajka, mleko kokosowe oraz masło orzechowe. Sukienkę przymierzyć... shit za mała. Dołącza do stosik rzeczy ciut za ciasnych. Cholera. Iść na kawę z koleżanką czy poćwiczyć? E tam do niedzieli i tak nie schud...

Kiełki ze wsi

Chciałam w końcu coś napisać. Dość banalnego, o tej całej majówce, wsi, wypoczynku i procesie decyzyjnym. Ale laptopik blu mnie przerobił na szaro, bo udowodnił mi, że on majówki nie miał, nigdzie nie pojechał, wsi nie widział, nie palił ogniska, nie piekł kiełbasek z Lidla, nie pił tekili pod lipą i jego proces decyzyjny może być dłuższy nawet niż mój. Bo ja na ten przykład zastanawiam się, co napisać przez 2 tygodnie, na jaki kolor pomalować pokój od pół roku, i co zrobić ze swoim życiem od 10 miesięcy. Ale to nic w porównaniu z laptopikiem blu który się zastanawia czy wyświetlić mi literkę C czy nie przez 3 minuty. Więc być może czeka nas przerwa techniczna w blogowaniu, albo sobie w końcu kupię klawiaturę do ajfona i już. Tymczasem długi weekend okazał się zaskakująco krótki. Ani się obejrzałam, a tu czas wyszorować ziemię z pięt, ogolić nogi (no co, na wsi byłam), położyć się spać przed 23 i wpiąć się w kierat jutro o 6 rano. Mam jednak poczucie, że oprócz lekkiej opalenizny i pr...