Lew na czerwonym tle
Wczoraj to sobie świetnie dałam radę. Najpierw wytarzałam Dziecko oraz jeszcze jedno dziecko pożyczone w śniegu, a potem sporządziłam już tylko swojemu Dziecku posiłek w 2 minuty i 17 sekund złożony głównie z konserwantów, przeciwutleniaczy, sztucznych barwników i konserwantów, aha i mięsa oddzielanego mechanicznie, aha i warzyw w postaci keczupu, znaczy dałam mu 2 hot dogi, włączyłam Fineasza i Ferba na youtubie (uwielbiam, że youtubu proponuje kolejne podobne filmy) i poszłam sobie, gdyż kocham świntucha Tyriona Lannistera bardziej niż świętoszkowatego Robba Starka i ogólnie jestem wciągnięta. Więc poszłam czytać. I tak czytałam i czytałam, że aż dziś rano musiałam w biegu sporządzić zupę warzywną (właśnie, soczewicy lecę dosypać) bez której to zupy groziłaby mi na dziś monodieta złożona z pączków służbowych. A tak dzięki tej zupie jest nadzieja dla mojej gibkiej kibici, że aż tak bardzo nie ucierpi.
A poza tym to co u Was? mniej więcej wiem, bo czytam te blogi, ale nie komentuję, bo zazdroszczę ;-) Podróży i romansów. I nowych kozaczków. Więc siedzę cicho, bo mnie skręca. Więc co poza tym u Was?
No bo ja czytam te książki Martina, a odkąd odkryłam w jakiej kolejności należy je czytać, to mi się strasznie podobają, bo wcześniej to trochę dziwne było. Jak w Memento.
To lecę budzić dziecko i na zakład odnosić dalsze sukcesy zawodowe!
A poza tym to co u Was? mniej więcej wiem, bo czytam te blogi, ale nie komentuję, bo zazdroszczę ;-) Podróży i romansów. I nowych kozaczków. Więc siedzę cicho, bo mnie skręca. Więc co poza tym u Was?
No bo ja czytam te książki Martina, a odkąd odkryłam w jakiej kolejności należy je czytać, to mi się strasznie podobają, bo wcześniej to trochę dziwne było. Jak w Memento.
To lecę budzić dziecko i na zakład odnosić dalsze sukcesy zawodowe!
Mnie rośnie drugi brzuch i oglądam dużo filmów (polecam Incendies-Pogorzelisko, nicuje na wskroś i pozostawia, jak w tytule), dziecka nie tarzam, bo nie ma śniegu. >Kozaczków< zatem nie potrzeba. Nie ma czego zazdrościć. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńgreta, fajnie że się odzywasz, bo na blogu to chyba nic nie piszesz...a zazdroszczenie to taki stan umysłu, dość żałosny ;)
OdpowiedzUsuńWcięło mi taki ładny komentarz:(
UsuńClue jego było takie, że na razie lubię Twoje pisanie, a z blogiem, to i chcę coś zrobić i boję się:/ale rozmyślam.
A, i jeszcze o zazdrości było, że ponoć dodaje pikanterii, więc tak całkiem bym się jej nie pozbywała.
No tak, rozumiem ze decyzja musi dojrzeć! Zobaczymy, będę czekać ;)
OdpowiedzUsuń