poniedziałek, 9 stycznia 2012

Wycie do księżyca

Dziś jest podobno specjalna noc - pierwsza pełnia tego roku. O czym się dziś pomarzy to się spełni...
Niespecjalnie i niespełnialnie wierzę w takie rzeczy, bo mi zalatują Paolem C. i new agem. Ale nie mniej jednak do refleksji skłania mnie fakt, że być może spełniłoby mi się jedno marzenie... gdybym umiała je tylko sformułować... najlepiej zgodnie z zasadą SMART (Specyficzne - Mierzalne - Ambitne - Realistyczne - Terminowe).
Tylko jak tu się zdecydować na jedno?
Czy ktoś w ogóle umie wskazać na jedną rzecz jedyniusieńką co mu może wystarczyć? W marzeniach lubię być zachłanna... jak wygrać w totka to 50 milionów co najmniej, jeśli trafię mniej to będę mieć problem, które z zachcianek spełnić, gdy już zaspokoję potrzeby moje i okoliczne.
No więc o czym marzyć i o co prosić? Żeby coś się stało, czy aby nie stało się coś? Na myśl o liście jednych i drugich przechodzą mnie ciarki i mogę wpaść w stan lękowy. Bo niestety im więcej się chce tym bardziej się można rozczarować, więc może lepiej nie prosić? Z drugiej strony lista problemów, które mnie mogą dopiero dotknąć jest znacznie dłuższa, nawet nie będę o nich myśleć.
A może wyć dziś do okrąglutkiego księżyca po to, by zachowana została ta delikatna równowaga i względny stan zadowolenia?

1 komentarz:

  1. Ja czasem nawet nie gram gdy jest zbyt niska wygrana, bo co jeśli ją wygram i stracę wtedy szansę na wygraną, gdy będzie wielka kumulacja? Bo dwa razy w życiu szóstki w lotka na pewno nie trawię czyż nie? A gdybym miała wybrać tylko jedniusieńkie marzenie to poprosiłabym o zdrowie, o duuużo zdrowia :-)

    OdpowiedzUsuń