Snob

Po pierwsze śnił mi się Gregory House. Był czarujący, siedział przy biurku w szpitalu na przeciwko mnie i uczył się roli do następnego odcinka :)
Potem zadzwonił telefon, a ten dureń odebrał! Ktoś zadał mu pytanie, a ten zaczął wertować swoje papiery i szeptać do mnie "w tym odcinku nic o tym nie ma, nie jestem prawdziwym lekarzem".
A ja mu na to "ale jesteś aktorem, improwizuj".
Aktorem nie był chyba takim znowu dobrym, bo się przestał odzywać do gościa w telefonie, tylko robił miny. Może po prostu lepiej mu wychodzi mimika niż improwizacja. Na końcu się rozłączył.

Po drugie wzięłam Dziecko na wycieczkę autobusem. Nie wiem jak to wygląda dla Was, że moje Dziecko w swoim trzyletnim życiu jeszcze nie miało okazji jechać komunikacją miejską. Pociągiem tak, ale autobusem nie. Ja się do tej pory nad tym nie zastanawiałam.
Wiedziałam, że będą to dla niego duże emocje. Ale nie spodziewałam się że dostarczymy przy okazji rozrywki współpasażerom.
Najpierw Dziecko nie chciało wejść, bo autobus hałasuje. Zostało wniesione i usadzone na fotelu. I się zaczęło: "Co ten głos mówi? jaka ulica okularna? czemu autobus się zatrzymał? czemu drzwi się otworzyły skoro nikt nie wysiadł (Dziecko uwielbia słowo skoro), dla tego pana zabrakło miejsca i musi stać, czemu autobus tak syczy, czemu ta pani już wysiada?, ta pani pisze na telefonie, o nasza Warszawa, (i na koniec patrząc na młode emo) ta... ten... ta osoba też wysiada na naszym przystanku.". Ogólnie rzecz ujmując, było ewidentne że wiozę debiutanta, co zostało przyjęte półuśmieszkami i żachnięciami. W sumie co się dziwić, jak ktoś spędza dziennie trzy godziny w syczącym i sapiącym autobusie, to na widok kogoś autentycznie tym zafascynowanego, nie trudno się nie uśmiechnąć. I nie pomyśleć "Snob!".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

System update

Zwierzątka

Dawno dawno temu