czwartek, 7 kwietnia 2011

Robić czy pisać

Blog czy mycie lodówki? Lodówka capi tygodniową rybą, co się w niej rozmrażała. Więc lodówka. A przy okazji, to jest kolejny argument, żeby ryb nie kupować, nie jeść, nie smażyć a najlepiej nie wnosić w ogóle za próg. Nienienie, z wody ich nie wyciągać wcale. Bo capią i zacapiają wszystko dookoła.
Ok. lodówka potraktowana octem i sodą.
Blog czy zbieranie hotwheelsów? Jak myłam lodówkę to musiałam sobie drogę po kuchni torować miotłą pośród dobytku mojego Dziecka, więc jednak hotwheelsy. Szuflą od śniegu je nagarniam na taczkę, taczką zwożę do wywrotki, a wywrotka je transportuje do punktu zbornego. 400 ton ryczącego złomu.
/A co chcesz dostać na urodziny Dziecko? Wszystkie zabawki, których jeszcze nie mam! /
Ok, pojazdy zezłomowane należycie.
Blog czy parę telefonów do znajomych i przyjaciół? Tu się nawet nie będę rozpisywać, bo wiadomo.
Blog czy może tet-a-tet z depilatorem? Wiosna, 22 stopnie w cieniu, pantofelki, płaszczyki, kolorowe chustki, zwiewne spódniczki. Cholera. Depilator jednak.
No dobra, uff. W końcu jestem.
To likierek czy herbatka? Ja niestety herbatka. Jutro wstaję przed kurami, a Dziecko mi zapadło w drzemkę popołudniowo-wieczorną i trwa w niej od 3 godzin, więc szykują się nocne balety.
Idę eksmitować bachora z kanapy, może się zdążę ciutkę przymulić z tivi na dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz