poniedziałek, 10 stycznia 2011

Kto tu rządzi

Dziecko o 3.17 poprosiło o przeniesienie do dużego łóżka. Potem o picie, o mleko, o hot wheelsa co zmienia kolor, o zamienienie się miejscami, o przewrócenie poduszki na drugą stronę, o bajkę, zapytało czy zombi wrzucone do ognia się spalą, a potem o przeniesienie do małego łóżka. I już o 4.43 spaliśmy błogo. O 5 zadzwonił budzik.
Muszę pomówić z M o bajkach odpowiednich dla dwuipółlatków.
A Dziecko troszkę przeziębione przez co wybacza się mu więcej niż zazwyczaj. Czyli tym razem nie musiało klęczeć na grochu za zakłócenie snu matce :)
--
To było wczoraj. Dziś dusiłam w zarodku grypsko, więc dzień spędziłam w domu z Dzieckiem. I zdążyłam zatęsknić za pracą. Jutro sobie odpocznę. Dziecko jest w fazie "ja rządzę tym światem" więc wszystko musi mieć pod kontrolą. Nie wolno mi wyjść z pokoju, w którym się bawimy. Bo płacz, histeria, łzy jak grochy. Nie wolno mi jechać pociągiem do tyłu. Nie wolno puścić pociągu zjeżdżającego z wiaduktu. (potem obejrzeliśmy Stacyjkowo i tam pociągi jeździły do tyłu i od teraz mnie też wolno jeździć moim pociągiem wstecz. Oto jak rodzą się autorytety. Wiola ze Stacyjkowa! pfff)
Zabawa w chowanego wygląda tak, że jak ja szukam, to Dziecko ze swojej kryjówki wykrzykuje mi polecenia, gdzie mam szukać. A jak się chowam, to oczywiście dostaję szczegółową instrukcję, gdzie mam się schować.
Plus kontynuujemy temat nie lubię, nie chcę oraz samo nie. Na przemiennie skośnokrzyżowo.
A jednak dzień ogólnie zaliczyć należy do udanych. Oprócz tego, że udała mi się zupa, to M wylądował bezpiecznie na drugiej półkuli, a Dziecko opanowało hurtem trzy zwrotki wierszyka na dzień babci oraz aniele boży wersja rozszerzona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz