czwartek, 27 stycznia 2011

Babskie sprawy

Jak uczą doświadczenia ostatniego PMSa, dobrze opieprzony mąż to lepszy mąż. Kiedyś testowałam głównie, jak działają łzy (i miałam pewne sukcesy), potem przeszłam do wybuchów złości i agresji(zupełne pudło, tylko pogłębia frustrację), a ostatnio stosuję pełne wściekłości milczenie. I jak na razie działa! M nagle odzyskał 10 palców (które wcześniej uchodziły za sprzedane Medialnemu Diabłu wraz z duszą) i ubrał Dziecko, rozebrał Dziecko, zrobił i podał obiad, a potem jeszcze po tym sprzątnął. I na sam koniec poodgrywał scenki w naszym domowym Stacyjkowie. No, to rozumiem.
Zgoła inaczej sprawa przedstawia się w moich relacjach z Dzieckiem, niby też chłop, ale może za mały? Bo żadne z wyżej wymienionych postępowań nie przynosi skutku, a przy łzach dodatkowo czuję się jak oszust.
Z Dzieckiem tylko po dobroci.
Tylko jak tu po dobroci, gdy hormony mi szaleją i muszę się wywrzeszczeć??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz