piątek, 31 grudnia 2010

Kotlety z chilli

Byłam w spa. Zabieg chilli z kakao. Bądź szczuplejsza, młodsza, pachnąca i bez cellulitu. Opis zabiegu nie uwzględnił natomiast brutalności i stosowanych narzędzi.
Zaczęło się niewinnie i przyjemnie. Zupełnie nie spodziewałam się, co mnie czeka, gdy drobniutka masażystka przyłożyła do mnie swoje dłonie. Nie wiem kiedy te dłonie zmieniły się w tłuczek do mięsa, szpikulec i but hiszpański.
Gdy minął pierwszy szok słabiutkim głosem napomknęłam że to boli. Na co moja kacica słodko odrzekła, że to nic w porównaniu z masażem chińską bańką, jaki czeka mnie za moment.
I tu się nie myliła.
Zacisnęłam zęby na ręczniku, przełknęłam łzy i stłumiłam jęk bólu...

Moje uda wyglądają jak schabowy przed wsadzeniem w jajko.
Jak szczupły schabowy, pachnący kakałkiem. Bez cellulitu. Ale miejscami sinawy.

1 komentarz:

  1. Ostrzejsze kotlety są o wiele, wiele lepsze :) Sam zachwycam się zabiegami z chilli, w którym jestem zresztą zakochany :)

    OdpowiedzUsuń