sobota, 11 grudnia 2010

Do piekła i z powrotem

Licho mnie podkusiło (czyli M) i pojechałam do Arkadii, że niby tam kupię produkty spożywcze i remontowe za jednym obrotem wózka sklepowego. (tak, znowu mam remont, pfff).
Stałam w kolejce na parking, w kolejce po koszyk, w kolejce po bułki, w kolejce po ser, zrezygnowałam z kolejki po kartofle, postałam przy proszkach do prania, w korku w okolicach męskich nakryć głowy, luźniej się zrobiło przy workach na śmieci, ale potem koszmar bo przebijałam się przez sekcję zabawkowo-elektroniczną, chcąc uniknąć zatoru na kosmetykach. A jakoś do kasy trzeba było.
W kasie oczywiście wszyscy przede mną pobrali produkty bez właściwych kodów kreskowych, więc kasjerka co i rusz dzwoniła na centralę. Nawet mi się spodobało takie adwentowe męczeństwo, więc w ramach samobiczowania potoczyłam się w stronę punktu obsługi klienta celem ustalenia poprawnej ceny za nakładkę sedesową Miki.
Trochę to trwało, bo na centrali tym razem nikogo nie było i pani musiała się osobiście przebijać do artykułów dzieciowych. W tym czasie zapoznałam się szczegółowo z urokami pracy w carfurze. Jeden pan zwracał spodnie dresowe 2XL które okazały się za małe na jego matkę cukrzyczkę. Miał paragon, ale na wszelki wypadek załączył również matkę jako dowód. Inna pani otrzymała carfurową ulotkę z której wynikało, że jak okaże dowód osobisty to dostanie kredyt, co jednak po skonfrontowaniu z rzeczywistością nie wypaliło. Pani odwoływała się już do trzeciego w hierarchii ale nadal niczego nie wskórała. W końcu zmęczony kierownik zapytał, co ma zrobić, aby ta pani sobie poszła, na co ta odrzekła, iż domaga się zmiany WSZYSTKICH ulotek carfura w punkcie dotyczącym kredytów. Pan kierownik wyrwał jej ulotkę i obiecał zmienić WSZYSTKIE począwszy OD TEJ. Potem przyszła inna pani, która właśnie zakupiła bambosze, ale dotarło do niej, że cena jest zbyt wygórowana i chciałaby zwrócić. Na to pani z obsługi wskazała na napis "Nie przyjmujemy zwrotów towaru pełnowartościowego" i spytała ponuro "Dotarło?". Oburzyło mnie to szczerze, bo te dresy 2XL przyjęła, a były pełnowartościowe.

Potem odzyskałam moje 9 zł za nakładkę Miki i już tylko kolejka do schodów ruchomych, kolejka do wyjazdu, 3 godziny w Lerła przy farbach i byłam na chacie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz