sobota, 20 listopada 2010

Piernik

Przedawkowałam dynię z soczewicą.
W reakcji na stres.
A stres wywołany jest zawodem miłosnym.
Malakser mnie zawiódł, bo nie stanął na wysokości zadania.
Zapodałam mu ciasto piernikowe do wyrobienia i nie wyrobił. Stanął. Ale poniżej wysokości zadania. Zadymił i stanął.
Bardzo mnie to zmartwiło. Ale kontrolnie wrzuciłam mu orzechy do posiekania i dzielnie dał radę. Patrzył przy tym na mnie oczami spaniela. Posiekał równiutko i przepraszająco.
Za karę wsadziłam go do zmywarki (górna szuflada) i niech tam przemyśli swoje postępowanie!
Tymczasem stres wymagał zajedzenia.

Bo dziś zakupiłam foremki do piernika w kształcie pojazdów wyścigowych, więc potrzebowałam pilnie ciasta piernikowego. Oraz zakupiłam czerwony barwnik spożywczy. Domyślacie się kształtu naszych bożonarodzeniowych pierniczków?

Tak, Zygzaki będą :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz