piątek, 9 lipca 2010

Lampa skacze, Dziecko płacze

Zostałam fanką stawiania do kąta. A było to tak.
Wczoraj o 7.32 Dziecko powiedziało
- Chcę oglądać bajkę, jak lampa skacze na literkę I.
A ja na to "nie". Wywołało to płacz na 57 minut, który przerwany został wyjściem do żłoba. Po powrocie płacz był kontynuowany. Na przykład w piaskownicy.
- Chcę foremkę żółwiaaaaaaaa.
No spoko, tylko że to nie nasza foremka.
- Kochanie, pójdziemy kupić foremki?
Poszliśmy. W sklepie foremki zostały grzecznie wybrane.
- Ja chcę pociąg z przyczepą, aaaaaaaa.
- Masz pociąg w domu, pobaw się tym chwilę i idziemy do piaskownicy.
- Nie chcę do piaskownicyyyyyyyyy.
Tu oberwałam w twarz trzymanym pociągiem i dłuższą chwilę trwało opanowywanie agresji, jej zamiana na zwykłą histerię, a następnie na powrót do pertraktacji pokojowych.
- Nie chcę do piaskownicyyy. Buuuu.
No to pojechaliśmy na przejażdżkę. Ja z jednym spuchniętym policzkiem i tak chyba wyglądałam na szczęśliwą matkę, którą chwilowo nie byłam. Zobaczyliśmy małą elektryczną kolejkę, taką w którą wsadza się dziecko i ono sobie nią jeździ przez parę minut w kółko.
- Chcę do pociąguuuuu.
Pociąg akurat ruszył, więc czekaliśmy te parę minut, aż dzieci-pasażerowie zaczęły się wiercić i wypełzać. Kto do licha wymyślił, że dwulatek czy egzemplarz młodszy, wytrzyma 5 minut jeżdżenia kolejką w kółko???
W końcu pociąg stanął i się rozładował. Dziecko zajęło miejsce maszynisty. Ja podeszłam do operatorki zabawy w celu uregulowania należności.
- Ja się boję pociągu. Chcę do domuuuuuuuuu.
I tyle było z wczorajszych rozrywek.

Dziś godzina 6.08:
- Ja chcę oglądać bajkę jak Złomek lataaaaaa.
- Teraz myjemy zęby.
- Nie chcę myć zębów, aaaaaaaaaa.
- Dziecko, teraz myjemy zęby albo idziesz do kąta.
Chwilę to trwało, Dziecko postało 50 sekund w kącie, a następnie z promiennym uśmiechem umyło zęby.
Na tym płacz się skończył. I jak tu nie lubić kąta?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz