Postęp
Jak to jest, że w momencie gdy Dziecko uczy się wołać "mamo, robimy siusiu", toaleta jest zajęta? No tak to jest, że komuś się nie chciało robić drugiej łazienki, jak była okazja. Więc temu komuś Dziecko nasiusiało do słoika po ogórkach. Ale co było robić, skoro woła?
Poza tym to wiem, że nie piszę, ale nie mam o czym. Mundial mnie nie interesuje, chyba że w wykonaniu Dziecka. Wybory mam głębiej niż Komorowski jelonki, a Kaczyński nas wszystkich. No to nie mam o czym się wypowiadać w debacie publicznej.
A prawda, na wakacjach byłam, w USA....
Ale żeby się tak od razu dzielić wszystkimi pikantnymi szczegółami mojego tygodnia w stanie wolnym bezdzietnym, kiedy to zajęta byłam przebywaniem z ukochaną mną? Powiem tyle, że najfajniejsi byli ludzie, nasze towarzystwo od margarity. W ogóle cała ta niby spokojna uliczka to jedna wielka impreza skupiająca normalnych ludzi pracy, ale także ludzi żyjących na cudzy koszt lub miłością, wariatów łagodnych kąpiących się nocą w fontannie oraz wariatów ostrych nazywających siebie Shiptopots, imię pierwsze nieznane.
Jest tam komunista z Barbados (w planach emigracja do Turkmenistanu lub ślub z Polką, jedno nie wyklucza drugiego), grubas uwięziony w boskim ciele, neurotyczna artystka, zmysłowa może nawet trochę wyuzdana miłośniczka niewielkich mężczyzn, ekologiczna specjalistka od tropikalnych drinków, wieczna panna młoda i dwóch roznegliżowanych Włochów-stolarzy, z czego jeden nieźle zbudowany. Tworzą sobie całkiem sprawnie funkcjonującą rodzinę, no może z małym problemem. Alkoholowym.
Mogłabym się odnaleźć w takim środowisku i nawet się odnajdywałam ("oooh, so you're the one with the Baby!!!") , ale nagle ścisnęło mnie w piersi i w brzuchu. To był atak tęsknoty.
A mogłam mieć dom z basenem przy polu golfowym.....albo 2 krowy w Turkmenistanie.
Wracając do tematu, oprócz wołania na siusiu, Dziecko jednocześnie nabyło umiejętność przymierzania butów nieprzerwanie przez 45 minut (po mamie), liczenia do pięciu (po tacie), zabijania much klepką (po dziadku??), układania puzzli (też po mamie) i prowadzenia uprzejmych konwersacji w windzie (ktoś chętny?).
Poza tym to wiem, że nie piszę, ale nie mam o czym. Mundial mnie nie interesuje, chyba że w wykonaniu Dziecka. Wybory mam głębiej niż Komorowski jelonki, a Kaczyński nas wszystkich. No to nie mam o czym się wypowiadać w debacie publicznej.
A prawda, na wakacjach byłam, w USA....
Ale żeby się tak od razu dzielić wszystkimi pikantnymi szczegółami mojego tygodnia w stanie wolnym bezdzietnym, kiedy to zajęta byłam przebywaniem z ukochaną mną? Powiem tyle, że najfajniejsi byli ludzie, nasze towarzystwo od margarity. W ogóle cała ta niby spokojna uliczka to jedna wielka impreza skupiająca normalnych ludzi pracy, ale także ludzi żyjących na cudzy koszt lub miłością, wariatów łagodnych kąpiących się nocą w fontannie oraz wariatów ostrych nazywających siebie Shiptopots, imię pierwsze nieznane.
Jest tam komunista z Barbados (w planach emigracja do Turkmenistanu lub ślub z Polką, jedno nie wyklucza drugiego), grubas uwięziony w boskim ciele, neurotyczna artystka, zmysłowa może nawet trochę wyuzdana miłośniczka niewielkich mężczyzn, ekologiczna specjalistka od tropikalnych drinków, wieczna panna młoda i dwóch roznegliżowanych Włochów-stolarzy, z czego jeden nieźle zbudowany. Tworzą sobie całkiem sprawnie funkcjonującą rodzinę, no może z małym problemem. Alkoholowym.
Mogłabym się odnaleźć w takim środowisku i nawet się odnajdywałam ("oooh, so you're the one with the Baby!!!") , ale nagle ścisnęło mnie w piersi i w brzuchu. To był atak tęsknoty.
A mogłam mieć dom z basenem przy polu golfowym.....albo 2 krowy w Turkmenistanie.
Wracając do tematu, oprócz wołania na siusiu, Dziecko jednocześnie nabyło umiejętność przymierzania butów nieprzerwanie przez 45 minut (po mamie), liczenia do pięciu (po tacie), zabijania much klepką (po dziadku??), układania puzzli (też po mamie) i prowadzenia uprzejmych konwersacji w windzie (ktoś chętny?).
... jak poprosi o margaritę to będzie po mnie :-) całus!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńps. tęsknię!