sobota, 22 maja 2010

Zombie Day

Już zapomniałam jak to jest zarwać noc i ogólnie nie uwzględniam takiej ewentualności w planach weekendowych. Planuję zazwyczaj aktywności typu plac zabaw, rower, zakupy, sprzątanie z lizaniem podłogi, gotowanie zup i tym podobne wystrzałowe atrakcje. Tymczasem się zdarzyła. Wkradła się do naszej sypialni o 1 nad ranem i została z nami na całą sobotę. Tłusta, tępa i gburowata pani Noc Nieprzespana. Nie wiem kto ją zaprosił, jakaś Alergia albo Angina, dziś nie zdecyduję. Może wpadła nieproszona?
M przejął nieśpiące Dziecko w godzinach 6-8.10, dzięki czemu bilans mojego snu zamknął się na 4 godzinach. M odsypiał do 15. (jakim prawem???) Ja natomiast początek dnia spędziłam podejmując słabe próby uratowania soboty, a środek i końcówkę dnia nakłaniając Dziecko do drzemki. Teraz śpi i w sumie nie wiadomo, czy się zbudzi przed ranem, a może znowu o 1?
Podsumowując, nie mam wspomnień z tego dnia, tylko takie mgliste wrażenie, że bym wolała, aby takie dni się nie powtarzały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz