niedziela, 9 maja 2010

Getry

Wszystko mnie boli i nie mam zamiaru podejmować dziś żadnego wysiłku fizycznego. Nawet małżeństwo mnie obtarło i mam pęcherz pod obrączką. W dość typowy dla mnie sposób czyli z zapałem neofity, dokonałam wczoraj osobistego otwarcia sezonu rowerowego. Nie chwaląc się, uczyniłam 45+ kilosów zaliczając wszystkie chyba landmarki lewobrzeżnej stolycy.

Nie wiem, co powinnam zrobić gdy nagle kończy się ścieżka rowerowa, zawrócić?

Aha i się okazało, że na mojego rumaka miejskiego nie pasują siodła dziecięce. Więc ja nie wiem, jak to będzie, rower albo Dziecko? Nowy rower czy nowe Dziecko?

Pisać też nie mogę, bo bolą mnie paluszki. A muszę.

Co tam jeszcze? A, pobyłam wśród ludzi, a nawet wśród gwiazd. Otarłam się o gwiazdy ekranu dwóch lub trzech pokoleń, wschodzące gwiazdy polskiej palestry, a także o młodzież artystowską. I wszyscy oni, a w zasadzie wszystkie one, ubrane są według jednego szablonu: getry, długa bluzka, płaskie buty. I ja się pytam, o co chodzi? To jakiś mundurek Polki współczesnej? Jest jakaś dyrektywa unijna w sprawie stroju dziennego? Bo ja naprawdę nie rozumiem.

A może wszyscy na świecie się tak ubierają i tylko ja jedna nie wiedziałam? Pójdę włączę telewizor.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz