niedziela, 25 kwietnia 2010

2 lata po raz drugi

Obchodziliśmy drugie urodziny Dziecka po raz drugi. To tak jakby kończyło 4 lata, czy jak? A to nie koniec, ponieważ obchody w tym roku przyjęły kształt triduum. Dobrze, że sprzątanie czeka mnie tylko raz. Za to dziś.
Obserwację mam taką, że czwórka rozrabiających dzieci robi niewiele więcej bałaganu niż jedno. To jakaś myśl, warta zapisania na przyszłość. Tort w kształcie Zygzaka przetrwał pościg po autostradach tego kraju (pfff), mikroklimat bagażnika oraz noc poza lodówką i nadal jest pyszny.
Dziecko mimo postępów w rozwoju ogólnym, zdecydowanie ma braki w ogładzie towarzyskiej. Wszystko przeżywa po swojemu. Na przykład o 2 w nocy ze łzami w oczach recytuje listę gości oraz prezentów... dzielny człowieczek.
A na dniu ziemi było cudnie. Po raz nie wiadomo który zastanawia mnie, dlaczego ludzie, którzy notorycznie noszą swoje dzieci na ręku, drugim przepychając wózek przez tłum, nie skorzystają po prostu z chusty?
Jak widać, w ogóle nie mam pomysłu na tą notkę. Więc się po angielsku wycofam, ciao!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz