środa, 17 marca 2010

Wycinanki

Boszsz. Już mam dosyć bycia mamą-w-domu. Oraz żoną-w-domu. Chcę do pracy! Chcę siedzieć za biurkiem przez długie godziny, odpisywać na bzdurne maile i robić jakieś kolorowe zestawienia. Pliiiis.
Powiem tylko tyle, że do najprzyjemniejszych momentów dzisiejszego dnia należy wieczorne mycie garów oraz wybieranie przecieru pomidorowego w Leklerku.
Wiem, wiem, wiem, że sto razy marzyłam o tym, żeby zostać w domu i być mamą na cały etat. Następnym razem, jak będę odstawiać Dziecko do żłoba i poczuję, że moje życie traci sens, bo oddaję go na wychowanie obcym, to przypomnę sobie te ostatnie 3 dni.
Te wszystkie majtki i spodnie, które dziś trafiły do prania, te wszystkie smarki wtarte w moją bluzkę i włosy, te wszystkie ściery do mycia podłogi, te wszystkie krzywo wycięte winogronka z papieru.
Idę pomalować paznokcie, bo zwariuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz