czwartek, 4 marca 2010

Już jestem

Długo mnie nie było, więc w punktach:
1. Ilość zasikanych gaci ustabilizowała się na poziomie 3 na dobę. To dobrze?
Oczywiście nie moich gaci, tylko Dziecka. Ja nie noszę majtek z Zygzakiem. Pfff.
2. Rozchorował się na poważnie mój bliski ekspres do kawy i musi iść do szpitala. Czeka go operacja, może nawet przeszczep. Ciężko to znosimy.
3. Słuchałam wywiadu z tym gościem co demaskuje Kapuścińskiego i dostrzegłam wiele punktów wspólnych pomiędzy mną a dziennikarzem XX wieku. Ja też piszę reportaż z elementami fikcyjnymi :)P. Plus, ja nie czytałam Kapuścińskiego, a Kapuściński nie czytał mnie. Jesteśmy kwita.
4. Byłam na szkoleniu z zarządzania w kryzysie. Oczywiście wszystko już wiedziałam i byłam najmądrzejsza z grupy. Teraz problem jest taki, że mam zespół o połowę mniejszy, więc za bardzo nie ma kim zarządzać. Poza tym nie mam czasu na te gierki. (nie używamy słowa manipulacja:))
5. Wracam ze szkolenia po trzech dniach. W domu na podłodze klepisko, norma. W pralce kiszonka z ręczników i rajstop. W lodówce marynowane patisony i lekuchno nadpleśniały chleb. W dużym pokoju wózkownia. No to się zdenerwowałam i wybuchłam. Lekuchno. Czy to oznacza że jestem zołzą? No mam nadzieję, że tak.
6. Poza tym google analytics się chyba zepsuł i wszyscy moi ulubieni blogerzy zamilkli. Interesowne świnie, piszą tylko dla statystyk i unikalnych. A ja jestem inna i wznoszę się ponad to.
Muszę już iść, bo niebezpiecznie wzrósł mi poziom samozachwytu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz