czwartek, 18 lutego 2010

Śmiesznie jest

"Justyna finiszowała otoczona Norweżką. Ania ją dociskała. Nartą."
Justyna powiedziała potem "Nie wiedziałam, jak zrobić medal."
Autentyczne, zasłyszane w Trójeczce. Zeszłam. Ależ szybko szłam do roboty, żeby to zapisać. I doszłam.
--
Parę dni temu kolega z biura powiedział:
- Mój kumpel ma pomysł na biznes. Będzie ściągał staniki...
Szereg kosmatych myśli zwizualizował mi się samoczynnie.
- ... z Chin.
Uzupełnił kolega, psując nastrój.
--
Wczoraj pod spelunowatym lokalem w centrum Stolycy ktoś stłukł mi lusterko. Jest to akt czystego prostactwa i huligaństwa i nie byłoby w tym nic zabawnego, gdyby nie to, że fakt ów stwierdziłam dopiero po przejechaniu paru ruchliwych skrzyżowań. Nagle zorientowałam się, że lusterko jest przygięte do szyby. Oznacza to, że potrafię prowadzić pojazd mechaniczny bez używania lusterek bocznych, co w zasadzie można uznać za moc nadprzyrodzoną. Jednak trochę mi dziś przykro, bo miałam o sobie jako kierowcy wyższe mniemanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz