poniedziałek, 22 lutego 2010

Miś bojowy

No wiem, już wiem. Przeczytałam 72 książki na temat i wiem, że rozwiązaniem problemów moich i Dziecka jest eliminacja z diety rafinowanego cukru. No super. Ja cukier mogę odstawić od zaraz. Z malutkim zastrzeżeniem - że firma Wedel również go wyeliminuje ze swoich produktów. I jeszcze Solidarność i Mieszko.
To dramat jakiś, słowo.

Ale ja nie o tym.
Wzięłam niedawno udział w ankiecie na bardzo szacownym portalu dla rodziców pociech, z której to wynikł następujący opis wszechświata: większość ludzi śpi ze swoimi dziećmi, większość uważa że lepiej byłoby spać bez dziecka, większość nic nie zamierza w tej sprawie robić ani zmieniać, większość nie ma problemu z parterem/rodziną/otoczeniem naciskającym na zmianę stanu rzeczy. I ja jestem w tej większości. Wielce odkrywcze, doprawdy, pfff.
Dodam od siebie, intymnie, że jeśli komuś zdaje się, że spanie z dzieckiem jest jak spanie z pluszowym misiem, to niech przestudiuje dokładniej tego bloga. Bo to jest jak spanie na polu minowym, może i z misiem, ale w warunkach polowo-bojowych. Ciągłe walki o terytorium, partyzanckie podbieranie poduszki oraz stosowanie siły fizycznej w starciu jawnym. Zdarzają się incydenty użycia broni chemicznej i biologicznej, a to już mocno nie fair i niezgodne z konwencją genewską. Napiszę do ONZ, może zrobią zrzut pokojowy?
Ale, ale. W ostatniej chorobie mój Miś Bojowy doznał cudownego przemienienia we właśnie wspomnianego Misia Pluszowego. I śpimy sobie jak aniołki, zgodnie przytuleni i objęci. Do 10.30 :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz