Uwolniłam się od tej piekielnej książki. Wczoraj siadłam i czytałam, aż skończyłam. Jestem wykończona emocjonalnie i oczywiście czuję pustkę. "Perlisty śmiech" i "ognień w lędźwiach". Uwielbiam takie zwroty. A, i jeszcze "podlotek".
Dobrze, że już koniec. Bo przecież ile można siedzieć w służbowym kiblu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz