niedziela, 6 grudnia 2009

Motołajki

Tak, bo u nas na tego brodacza mowi sie Motołaj. Balon od Motolaja dla Tubusia. No i Motolaj byl moto, bo przyniosl Dziecku glownie pojazdy i kierowce. Ale oprocz tego to Motolaj sie nie udal, bo zostal zdemeskowany w przeciagu 17 sekund.
A musialam sie czarownie wczoraj upic i wyswiergotac pozyczenie stroju Motolaja od zupelnie nie znanego mi Motolaja. Ale nie, nie zostal nagi (choc to bylby fajny numer, ale nie te czasy, staruszko) tylko w stroju cywilnym.
Tak to jest miec superinteligente Dziecko.
Jutro wytlumacze mu zasade nieoznaczonosci Heisenberga.
Pojutrze czytamy O obrocie cial niebieskich.
W piatek Maly broni doktorat, wiec musimy sie spieszyc.
Od poniedzialku wyklada Oksfordzie.
W przyszlym miesiacu jedziemy po naszego pierwszego Nobla.

A na razie sobie juz 3 godzine spi w wozku, sciskajac w jednej raczce Dzwig Boba Budowniczego, a w drugiej Misia Teo. Slodziaczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz