czwartek, 3 grudnia 2009

Krasnoludki


Nie pisalam wczesniej bo zaniemowilam, ale teraz juz mnie odetkalo to napisze. Krasnoludki sa na swiecie. Krasnoludki sa u mnie w mieszkaniu. I podsluchuja i podgladaja. I pomagaja. Dziecku pomagaja.
Jakis czas temu zapodzial sie slup od garazu na samochody Dziecka, taka plasikowa rurka. Szukalam po wszystkich katach, pani Ewie zlecilam szukanie i ona juz od 3 tygodni zaglada pod wszystkie szafki. Slupa nie ma. Dzis nagle patrze na srodku pokoju Dziecka lezy sobie niewinnie szara rurka. No to mysle szybko wmontuje w garaz zanim zginie drugi. A tu prosze! sa trzy, a w moim reku czwarty. Policzylam szybko jeszcze raz i zgodzilo sie. Sa cztery!
Ale to nie wszystko, bo dawno temu zginal nam puzzel w ksztalcie lwa. W zasadzie nie lubilam tych puzzli. Ale ostatnio Dziecko wyciagnelo zabawke i okazalo sie, ze pieknie sie nia bawi. Nagle zaczelo mi brakowac tego lwa. Pare dni temu patrze sobie, a tu lew wystaje spod lodowki. No i ja rozumiem, ze on sie tam wsunal pare miesiecy temu i rozumiem, ze sobie tam tkwil, a ja go nie moglam znalezc. Ale jak to do jasnej anielki jest mozliwe, ze w momencie jak zaczynam gadac o lwie, lew sie wysuwa? no przeciez sam sie nie wysuwa.
Szkoda mi tych krasnoludkow ze w takim syfie mieszkaja, pod lodowka....
A moze one, te krasnoludki, to sie uaktywniaja, jak zbliza sie Mikolaj??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz