wtorek, 24 listopada 2009

Pranie


W zwiazku z tym, ze ostatnio piore wylacznie posciel, zrobil sie korek w koszu z praniem. Otwieram pokrywe i slysze pisk pieluszki:
- Mnie upierz, mnie! Juz teraz smierdze, a co bedzie jutro??
Terrorystka. Na to wilgotny recznik:
- Ja tez sie moge zasmierdziec, a nie krzycze.
Rajstopki w samochodziki patrza na mnie ze zlosliwym usmieszkiem:
- Nie, my sie nie zasmierdniemy, ale za to jestesmy tu wszystkie, caly Zwiazek Pracujacych Rajstopkow i jutro nie bedziesz miala w co dziecka ubrac, jesli tu zostaniemy.
Cholera, racje maja.
Bluzeczka jest autentycznie przybita:
- Wiem, wiem, bluzeczek jest duzo, ale ja mam plame z buraczkow. Jak mocno przyschnie, to nie zejdzie. I moja uroda sie zmarnuje, Zadne spodenki mnie juz nie zechca, buuuu.
Bialy stanik rzuca mi powloczyste spojrzenia:
- Ty wiesz, co my razem mozemy.... Nikt nam sie nie oprze.

Ech, nudne zycie kury domowej. Taki Brzechwa to by z tego wierszyk ulozyl. A ja co? Znieczulilam sie nalewka i nastawilam pranie czarne. I dorzucilam za kare pieluchy. Nie beda mnie szatazowac.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz