niedziela, 8 listopada 2009

Niedzielnie

No doprawdy wyborny weekend. Znaczy mial swoje cienie, jak na przyklad:
- skisl ten cholerny barszcz
- Dziecko powiedzialo do mnie Cicho badz!
- nie wszyscy znajomi sa w porzadku, niektorzy mnie olali inni chca wykorzystac.

Ale za to. Dzis byla super pogoda i fajnie bawilismy sie na placu zabaw. Potem w domu wyszalelismy sie do spocenia na pilce do skakania. Czad, powaznie. Teraz Dziecko siedzi nieruchomo przed telewizorem i ledwo dycha. Nie wiem co mu dac na kolacje, bo nasz plan zywieniowy na najblizsze trzy dni wyladowal w kiblu, ale co tam. Przezywi sie cukierkami i zielonym groszkiem.
Ja natomiast bylam na tak zwanym miescie. Zobaczylam, ze swiat sie w zasadzie nie zmienil. Asortyment w sklepach sugeruje ze wszyscy chodza w za wielkich i dlugasnych swetrach. Posiedzialam sobie w klimatycznej kawiarni, kupilam zielony sweter oraz kredki. M w tym czasie zajmowal sie Dzieckiem i nawet sobie razem zasneli, ha!

No ale to cicho badz mnie dobilo. Jestem okropna okropna matka skoro Dziecko uczy sie ode mnie takich rzeczy. Ale slowo, ja wcale tak czesto do niego tak nie mowie!!!!

Aha, koncze 8 sezon Scrubsow. I przeczytalam pol Larsa. No, wypoczelam sobie.

PS. M zaproponowal mi powiekszenie biustu (po odstawieniu mam biust wycofany). Jak to rozumiec - jak koniec zwiazku? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz