Nie mam czasu
Nie mam czasu, a musze napisać, bo mi się już przelewa z głowy... i nie chcę mieć plam na kołnierzu.
No więc Bukartyk wrócił. Tak sądziłam, że wróci, ale muszę przyznać, że obawiałam się przez moment, że mu woda sodowa uderzyła do głowy. Ale wrócił i to w dobrym stylu. Yeah!
Poza tym usłyszałam mądrą rzecz i muszę ją zapisać oraz będę powtarzać, bo jest mądra i się z nią zgadzam. Jeden pan farmaceuta w radio powiedział, że za epidemię grypy odpowiadają koncerny farmaceutyczne. I to nie jest żadna teoria spiskowa tylko siły rynku oraz czysta prawda. No bo bombardują nas reklamami grypeksów, maxistrepsilsów i tym podobnych, dzięki którym jak mamy grypę to czujemy się jakbyśmy jej nie mieli. I zamiast siedzieć w łóżku i kisić swoje prątki pod kołdrą, obdzielamy nimi całe biuro/autobus/halę produkcyjną/przedszkole (wybrać właściwe). I to jest bardzo święta prawda. Ja coś tak czułam i dlatego nigdy nie biorę takich leków i lubię sobie poleżeć. Ale ja w zasadzie nie choruję. W kwestii tej świńskiej grypy natomiast, to jak już coś ma mnie dopaść i powalić, to wolę żeby był to wirus wyprodukowany siłami natury niż jakieś chemiczne barachło, na którym jakiś koncern zbija majątek. O.
Co jeszcze? a, jeszcze o galaretce, która stała się ulubioną potrawą Dziecka. Miseczka opróżniana jest jednocześnie łyżeczką i rączką, a jak już prawie nic w niej nie ma, to jest po prostu wylizywana. Po wciągnięciu przez Dziecko pól litra galaretki, Dziecko wygląda jak po nieudanej próbie postawienia irokeza, a ja i moja jadalnia jak po całkiem udanym seansie spirytystycznym - wszędzie pełno ektoplazmy.
Poza tym, dopadła mnie starość. I nie bójmy się tego słowa. Ilość siwych włosów jest po prostu porażająca. Normalnie nie nadążam wyskubywać, korki są za małe. Dlatego od wczoraj nie wyskubuję, zbieram i zobaczymy jak to się potoczy.
A w pracy wykonuję ćwiczenie polegające na rejestrowaniu każdej czynności w notatniku celem wyłonienia "złodziei czasu". Toż ja mogę z góry wymienić: blog, poczta, allegro, kawka w kuchni.
To dlatego nie mam czasu. Lęcę pędzę.
To ja tyle.
No więc Bukartyk wrócił. Tak sądziłam, że wróci, ale muszę przyznać, że obawiałam się przez moment, że mu woda sodowa uderzyła do głowy. Ale wrócił i to w dobrym stylu. Yeah!
Poza tym usłyszałam mądrą rzecz i muszę ją zapisać oraz będę powtarzać, bo jest mądra i się z nią zgadzam. Jeden pan farmaceuta w radio powiedział, że za epidemię grypy odpowiadają koncerny farmaceutyczne. I to nie jest żadna teoria spiskowa tylko siły rynku oraz czysta prawda. No bo bombardują nas reklamami grypeksów, maxistrepsilsów i tym podobnych, dzięki którym jak mamy grypę to czujemy się jakbyśmy jej nie mieli. I zamiast siedzieć w łóżku i kisić swoje prątki pod kołdrą, obdzielamy nimi całe biuro/autobus/halę produkcyjną/przedszkole (wybrać właściwe). I to jest bardzo święta prawda. Ja coś tak czułam i dlatego nigdy nie biorę takich leków i lubię sobie poleżeć. Ale ja w zasadzie nie choruję. W kwestii tej świńskiej grypy natomiast, to jak już coś ma mnie dopaść i powalić, to wolę żeby był to wirus wyprodukowany siłami natury niż jakieś chemiczne barachło, na którym jakiś koncern zbija majątek. O.
Co jeszcze? a, jeszcze o galaretce, która stała się ulubioną potrawą Dziecka. Miseczka opróżniana jest jednocześnie łyżeczką i rączką, a jak już prawie nic w niej nie ma, to jest po prostu wylizywana. Po wciągnięciu przez Dziecko pól litra galaretki, Dziecko wygląda jak po nieudanej próbie postawienia irokeza, a ja i moja jadalnia jak po całkiem udanym seansie spirytystycznym - wszędzie pełno ektoplazmy.
Poza tym, dopadła mnie starość. I nie bójmy się tego słowa. Ilość siwych włosów jest po prostu porażająca. Normalnie nie nadążam wyskubywać, korki są za małe. Dlatego od wczoraj nie wyskubuję, zbieram i zobaczymy jak to się potoczy.
A w pracy wykonuję ćwiczenie polegające na rejestrowaniu każdej czynności w notatniku celem wyłonienia "złodziei czasu". Toż ja mogę z góry wymienić: blog, poczta, allegro, kawka w kuchni.
To dlatego nie mam czasu. Lęcę pędzę.
To ja tyle.
Komentarze
Prześlij komentarz