środa, 1 lipca 2009

Niech zyje!

W koncu oczywiscie pojechalam, no bo co. I bardzo sie ciesze, mam tu prawdziwe wakacje. Upal, trawka (i koka :-) ). Dziecko w baseniku, lata po ogrodzie i kloci sie z psem o pilke. No tak mi tu dobrze, ze wzielam i zostalam na caly tydzien.
Mam z tego powodu moralniaka. Moje wyrzuty sumienia zaimponowalyby nawet Dostojewskiemu. Gdyby zyl napisalby teraz "L4 i kara".
Obserwacje mam nastepujaca, ze w lecie koszt utrzymania Dziecka zbliza sie do zera. Bo lata bez pieluchy, praktycznie nago, je co w ogrodzie obrodzi.
W ogole fajnie tu bylo w poniedzialek jak zjechaly sie moje kolezanki i bylysmy 4 i dzieci bylo 4. Moje najstarsze i strasznie zaborcze. Walna kolege laptopem w glowe. Innych strat nie odnotowano. Popoludnie wielce udane.
Czekam na polaczenie z konsultantem w banku. Automat do mnie gada i na biezaco informuje, ile minut mam jeszcze czekac. Odliczamy tak od 19. W pewnym momencie z prawdziwa duma oznajmil "Szacowany czas oczekiwania nie powinien przekroczyc 8 minut" Byl tak z siebie zadowolony prze trwal przy 8-ej minucie przez trzy kolejne komunikaty :)


AAAAA, dzis urodziny M: 100 LAT, KOCHANIE

Ok, jeszcze tylko 1 minuta. Lece szukac dowodu osobistego i nazwiska panienskiego matki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz