poniedziałek, 6 lipca 2009

Home sweet home

Jezdem nazad.
Ja juz tak mam. Najpierw bidole, ze nie chce mi sie jechac. Potem jest mi bosko, ze pojechalam i marudze, zeby nie wracac. W koncu wracam i ciesze sie z wlasnego mieszkanka.
No. Zrobilam 6 pran. W tym upale schly 2 na godzine. Mialam tyle brudow, ze sobie je moglam posortowac kolorami. Bylo czarno-brazowe, biale, czerwono-rozowe itd. Szkoda ze wanny nie mozna wrzucic do pralki. Pasowalaby do zestawu czarno-brazowego :)
Poza tym co? Dziecko pokasane przez nocnego komara symulowalo caly dzien ospe wietrzna. Bylam w domu, superancko.
Wieczorem zaprojektowalam 18 niemozliwych konstrukcyjnie regalow na ksiazki.
Nie mam nic fajnego do czytania. Rozgrzebalam z siedem roznych powiesci, same beznadziejne. Jak ja sie moglam kiedys kochac w wiedzminie Geralcie? toz to straszny smutas.
Dobranoc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz