środa, 20 maja 2009

Moje luksusy

Po pierwsze, nie wiem do konca dlaczego, luksusem jest dla mnie posiadanie ekspresu cisnieniowego do kawy w domu. Taka kawiarniana mala czarna moge sobie strzelic w domu o dowolnej porze, na to nalac pianki z mleczka, i nie musze nikomu dawac napiwku.
To na poczatek.
Po drugie, z luksusem kojarzy mi sie garaz podziemny pod mieszkaniem albo praca. To glupie, ale tak mam. Ze nie musze moich butkow skalac w kaluzy, a wydostane sie z domu.
Po trzecie, bardzo wazne, luksusem jest jak ktos sprzata mi w domu. Kurcze, jak ja nienawidze sprzatac!!! a uwielbiam miec porzadek. Tu sprawa jest jasna, chyba. Wlasnie postanowilam zrezygnowac z zakupow ciuchowych/butowych/kosmetycznych na rzecz pomocy domowej co dwa tygodnie.
Po czwarte, ponczochy sa luksusem w zestawieniu z rajstopami, to oczywiste.
Po piate, czuje sie wytwornie, jak mam kwiaty ciete w wazonie. Szczegolnie jesli je dostalam, a juz w ogole najszczegolniej jesli od mezczyzny, a zupelnie naj jesli mi na gosciu zalezy :) No coz, na ten luksus sobie pozwolic nie moge, nie zdarza sie i juz. Bo takie wyzebrane bukieciki (misiu, juz tak dawno kwiatkow od ciebie nie dostalam) to sie nie licza.

Mizeria, co? Ani slowa o wyjazdach do spa, leksusach czy mauritusach. No to co. Taki jest moj luksus i jestem z niego dumna. I cieszy mnie ze zaliczam 4 na 5, no moze 3,5 na 5 bo z tymi ponczochami roznie bywa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz